Kolce były przygotowane dla dzikiej zwierzyny. Biegnąca sarna, czy jeleń, która nabija się na takie ostre narzędzie, po chwili pada i nie może wstać – czeka na śmierć z wycieńczenia lub z rąk kłusowników. - Wykorzystywane przez kłusowników kolce, wnyki, paście, czy sidła, to narzędzia tortur – podkreśla Jolanta Rysz, prezes Koła Łowieckiego Ostra w Limanowej.

Problem jednak w tym, że nielegalni łowcy rozstawiają narzędzia w pobliżu ścieżek, którymi chodzą ludzie. Pierwszą ofiarą kłusowników była kobieta, a następnie myśliwy. Oboje niemal na wylot przebili sobie stopy na ukrytych w liściach i gałęziach kilkunastocentymetrowych kolcach. - Nasz kolega, który został poszkodowany, to naprawdę twardy mężczyzna, ale jak mówi takiego bólu drugi raz, by nie przeżył. Boimy się, że ofiarami kłusowników staną się kolejne osoby - dodaje Jolanta Rysz.

Wzmożoną aktywność kłusowników limanowscy myśliwi notują od jesieni. Od tego czasy znaleźli też kilkanaście sztuk paści, wnyk i sideł.

Zatrzymanie kłusowników jest bardzo trudne, ponieważ grasują oni głównie w nocy. Chociaż raz myśliwi byli o krok od złapania kłusownika na gorącym uczynku. Niestety mężczyzna zdołał uciec. Dlatego myśliwi proszą o pomoc mieszkańców. Informacje o nielegalnych polowaniach można przekazywać do limanowskich kół łowieckich.

Fot. Jolanta Rysz

 

Bartosz Niemiec