Ojciec ze swoim 10-letnim synem wyszli na Babią Górę. W czasie zejścia ze szczytu zgubili szlak i kierowali się w stronę słowackiej granicy. Wtedy mężczyzna zdecydował się wezwać pomoc.

Beskidzcy goprowcy skontaktowali się telefonicznie z mężczyzną i polecili mu, aby zainstalował na smartfonie aplikację „Ratunek”. „Po jej uaktywnieniu otrzymaliśmy dokładne koordynaty miejsca, w którym się znaleźli. W międzyczasie dwóch ratowników ze schroniska na Markowych Szczawinach wyruszyło w stronę szczytu Babiej Góry. Dzięki współrzędnym szybko odnaleźli zaginionych. Turyści oczekiwali na nich w drewnianym szałasie. Byli odpowiednio ubrani na wędrówkę. Nie zmarzli” – powiedział Łukasz Skwara.

Trzech kolejnych ratowników wyjechało środkiem transportu, by zwieźć ojca z synem z góry, ale nie było to konieczne. „O własnych siłach zeszli z ratownikami do schroniska. Akcja jest już zakończona” – powiedział goprowiec ze Szczyrku.

Jak informuje Radio Kraków dyżurny ratownik GOPR na szczycie Babiej Góry panują trudne warunki turystyczne. Widoczność jest ograniczona do 250 metrów. Pada mokry śnieg. Obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że jest ono niewielkie. Miejscowo na grzbiecie, w miejscach wywianych, występuje oblodzenie, a w rejonie Kościółków nawisy śnieżne.

„Ostrzegamy, że teraz można się bardzo łatwo zgubić, zwłaszcza że szlaki pokrywa śnieg i są one nieprzetarte, a widoczność jest znacząco ograniczona” – powiedział Skwara.

Babia Góra jest najwyższą górą w Beskidach. Liczy 1725 m npm.

 

Marek Mędela/PAP/bp