Kolejny świetny dokument na ekranach naszych kin. Tym razem to portret słynnego austriackiego reżysera w ujęciu Yves’a Montmayeura. Francuski dokumentalista współpracuje z Hanekem już 25 lat, realizując materiały „making of” podczas jego pracy nad kolejnymi filmami. I właśnie w trakcie zdjęć do „Miłości” wpadł na pomysł, by stworzyć filmowy portret swego mentora. W efekcie powstał intymny, acz wnikliwy wizerunek Hanekego zrealizowany przez osobę mu bliską i znakomicie rozumiejącą niuanse jego twórczości, pokazujący reżysera – penetrującego głównie mroczne zakamarki naszych dusz – jako człowieka ciepłego, pogodnego i z ogromnym poczuciem humoru.

Michael Haneke – jak określa go krytyka – to mistrz kina antymieszczańskiego, wielki stylista budzący sumienia i stawiający ważkie pytania. Wychowany w rodzinie aktorów, po studiach na Uniwersytecie Wiedeńskim próbował sił na scenie, uprawiając jednocześnie krytykę filmową. W 1967 roku związał się z telewizją, a siedem lat później zadebiutował jako dokumentalista. W 1989 roku wyreżyserował swój pierwszy film fabularny, „Siódmy kontynent”, będący pierwszym ogniwem tzw. trylogii austriackiej (wraz z „Wideo Benny’ego”, 1992 i „71 fragmentów”, 1994) – wnikliwego spojrzenia na współczesne społeczeństwo. Światowy rozgłos przyniósł mu obraz „Funny Games” (1997) – porażające studium sadystycznego mordu dokonanego na przeciętnej burżuazyjnej rodzinie. Z równie szerokim oddźwiękiem spotkała się ekranizacja prozy przyszłej noblistki Elfride Jelinek „Pianistka” (2001), wyróżniona w Cannes prestiżową Wielką Nagrodą Jury oraz nagrodami aktorskimi dla Isabelle Huppert i Benoita Magimela. Film „Biała wstążka” (2009) – spojrzenie na niemiecką prowincję na dwadzieścia lat przed dojściem Hitlera do władzy – przyniósł Hanekemu Złotą Palmę w Cannes. Za poruszającą „Miłość", zrealizowaną w 2012 roku, otrzymał kolejną canneńską Złotą Palmę, Oscara, Europejską Nagrodę Filmową oraz wiele innych prestiżowych laurów.

Montmayeur zapytany, kim dla niego jest Haneke – mistrzem, inspiracją , przyjacielem, odpowiada: „Jest każdym z nich. Jako mistrz nauczył mnie, jak szanować publiczność bez konieczności uciekania się do sztuczek, którymi często posługują się inni reżyserzy. Przekonał, że warto unikać twórczych kompromisów. Inspiruje mnie jego podejście do spraw najważniejszych, a także do sposobu filmowania. Jest również świetnym przyjacielem.


Jerzy Armata