Thomas Vinterberg to jeden z najważniejszych reżyserów duńskiego kina, które od końca ubiegłego wieku przeżywa prawdziwy renesans. Był jednym z założycieli manifestu „Dogma 95”. Jego pierwszy film nakręcony w tej stylistyce – „Festen” (1998) – okazał się ogromnym sukcesem, przynosząc Vinterbergowi Nagrodę Jury festiwalu canneńskiego, nominacje do Złotego Globu i Oscara oraz Europejską Nagrodę Filmową w kategorii Europejskie Odkrycie Roku. W 2002 roku zadebiutował w kinie anglojęzycznym filmem „Wszystko dla miłości” z Joaquinem Phoenixem i Claire Danes w rolach głównych. Następnie powstała – na podstawie scenariusza Larsa von Triera – „Moja Droga Wendy” (2005), pięć lat później – nominowany do Złotego Niedźwiedzia w Berlinie – „Submarino” (2010).

fot. materiały prasowe
Bardzo ważne w dorobku duńskiego reżysera jest „Festen”, przejmująca opowieść tocząca się podczas zjazdu rodzinnego z okazji sześćdziesiątych urodzin pewnego bogatego przedsiębiorcy. Pomiędzy toastami oraz życzeniami dla jubilata jego syn nieoczekiwanie ujawnia, że jako dziecko był razem z siostrą wykorzystywany seksualnie przez ojca. Do tematyki seksualnego molestowania Vinterberg powraca w filmie najnowszym. Akcja „Polowania” rozgrywa się w duńskim miasteczku, w którym wszyscy się dobrze znają, a życie codzienne płynie spokojnie, by nie powiedzieć – przywołując tytuł głośnego filmu Jiřiego Menzla – „sielsko, anielsko”. Do czasu. Oto pewne niewinne kłamstwo pięcioletniej dziewczynki, podyktowane chęcią dziecięcego odegrania się za nieokazywanie wystarczającego zainteresowania jej osobą, całkowicie rujnuje życie przedszkolnego wychowawcy (chyba najlepsza rola w dorobku Madsa Mikkelsena, znanego m.in. z „Wilbur chce się zabić”, „Jabłek Adama”). Mężczyzna staje się ofiarą bezwzględnej nagonki – niemal linczu – lokalnej społeczności, która wierząc w słowa dziewczynki, bo przecież „dziecko nie może kłamać”, z góry uznaje go winnym – mimo braku jakichkolwiek dowodów – i postanawia na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość.
Thomas Vinterberg – scenarzysta i reżyser „Polowania” – zastosował tu interesujący zabieg. Widz od początku wie, że bohater jest niewinny, co wcale nie zmniejsza suspensu opowiadanej historii, a czyni ją jeszcze bardziej przejmującą. Jak łatwo rzucić na kogoś niewinnego podejrzenie, jak trudno udowodnić swą niewinność, choć przecież to wina powinna być udowodniona, jak wreszcie łatwo poderwać tłumy w „słusznej sprawie”, choć w złej wierze.