Recenzja Marcina Wilka
Dostojna, jak zawsze, Dama Polskiej Poezji, Julia Hartwig spogląda na nas z czarno-białego zdjęcia, które znalazło się na okładce najnowszego zbioru „Zapisane”. Jakże symboliczna to poza! Poetka jest lekko odchylona w stronę księgozbioru, w ręku trzyma kolejną książkę. Wzrok zwrócony ku nam. Wyraźnie jakby chciała coś powiedzieć. Ale słowa będą płynęły w tym wypadku powoli. Bardzo powoli. I bardzo ostrożnie.
Zaczyna się od wspomnienia. I emocji. Przepięknych i zarazem smutnych. Zwłaszcza w świetle tego, co z pamięcią robią słowa. Te niezapisane, te niewypowiedziane.
TO CO PRZEŻYLIŚMY RAZEM
niezapisane
wspomnienia więdną
jak nieuprawiany ogród
wszystkie te pytania
zostały bez odpowiedzi
i te ciemne dni
i wszystkie te błyszczące jeszcze w słońcu
szczątki niezapisanej mowy (...)

Cały tomik jednak, jakby wbrew niewesołej refleksji o tym, co zagubione, bo niezanotowane, jest próbą odtworzenia okruchów przeszłości. Przywołania ich. Dostrzeżenia jeszcze raz. Nie tyle przechwycenia, bo tu nie ma miejsca na zawsze przygnębiającą niezgodę na przemijanie, ile odmalowania, powąchania jeszcze raz, posłuchania na nowo. Jak dźwięk przeboju sprzed lat, który odsyła nas do konkretnej sceny, w której czuło się szczęście i miłość.
Dużo zatem w tej poezji mądrej refleksji nad czasem i nad tym, co dzieli. Bo nie tylko nad tym, co łączy. Przecież z perspektywy dystansu widać najlepiej.
Specyficzny jest nastrój tych tekstów. Smutek i melancholia zyskują nowe oblicze, a nostalgia jakość jakby dodatkową. Jest w tym coś bardzo ponadczasowego, uniwersalnego, zawieszonego jakby ponad życiem. Miast czystej afirmacji życia w tych wierszach raz po raz pojawia się pytanie o ciemność, niejasność i wiele innych spraw, które normalnie budzą lęk.
Czytelnicy tego niewielkiego tomu będą szczęśliwi i spokojni. Poetyckie teksty balansują pomiędzy tym, co osobiste i prywatne, a tym, co powszechne i wspólne. Indywidualne życie przegląda się w lustrze ludzkiego doświadczenia, historii i kultury.

Julia Hartwig jest naprawdę w świetnej formie. To doskonały zbiór. Na jesień. I to nie tylko roku 2013.
www.wyliczanka.eu
Marcin Wilk