Debiutujący na Festiwalu pięcioosobowy zespół Le Concert de la Loge, prowadzony od skrzypiec przez Juliena Chauvina, jako pierwszą kompozycję zaprezentował króciutką, pełną rokokowego wdzięku Symfonię B-dur G 497. Następnie, już z towarzyszeniem portugalskiej sopranistki Eduardy Melo, usłyszeliśmy Lamentacje na Wielki Czwartek włoskiego reprezentanta okresu przedklasycznego, Francesca Corsellego. Po takim wprowadzeniu w świat rozkwitającego w drugiej połowie XVIII wieku stylu klasycznego, zabrzmiało Stabat Mater Boccheriniego, co było interesującym suplementem do wielkopiątkowej prezentacji kompozycji Pergolesiego. Artyści postanowili zaprezentować pierwszą wersję dzieła, pochodzącą z 1781 roku, pomyślaną jako kantata na sopran solo z towarzyszeniem tak lubianego przez kompozytora kwintetu smyczkowego. Utwór  ten został skomponowany na dworze hiszpańskiego infanta don Luisa – kompozytor w wieku 26 lat przeniósł się do Hiszpanii i tam spędził resztę życia.. W porównaniu do poprawionej 20 lat później drugiej wersji, w której Boccherini dodał trzy głosy i orkiestrę, wersja pierwotna zachwyca kameralnym, przejrzystym brzmieniem i posiada znacznie bardziej intymny charakter, oddając kontemplacyjne przesłanie i ból Matki Boskiej po ukrzyżowaniu Chrystusa. Niezwykle ważną rolę pełni w tym utworze kwintet smyczkowy, tworzący koloryt poszczególnych ogniw i daleko wykraczający poza zwyczajowy akompaniament. To bogactwo brzmień świetnie oddał prowadzony przez Chauvina Le Concert de la Loge.

 

Z kolei Eduarda Melo, w swejniezwykle bogatej partii sopranowej, miała okazję zaprezentować zarówno liryczną kantylenę, dramatyczne deklamacje, a nawet efektowne koloratury. W części Quae moerebat et dolebat pokazała rozległą skalę i duży wolumen swojego głosu, dobrze oddała też patos tkwiący w Quis est homo qui non fleret i paradoksalnie radosny charakter muzyki w cząstce Pro peccatis suae gentis. Pięknie wypadła także część Virgo virginum praeclara, w której opadającej melodii sopranu towarzyszyły grające pizzicato wiolonczele, eksponując wzruszające przesłanie muzyki. Takie właśnie było dzieło Boccheriniego – z jednej strony jasne, pełne uroku i będące dowodem na bogatą inwencję melodyczną autora słynnego Menueta, z drugiej zaś pełne wrażliwości, melancholijne i intymne.

kbf/mat.prasowe/bp