„Złota klatka”

Reż. Diego Quemada-Diez

Prod. Hiszpania/Meksyk 2013

Jej bohaterami jest czwórka nastolatków: Sara, 16-letnia dziewczyna z Gwatemali, Juan – jej brat, Samuel – przyjaciel, oraz Chauk, napotkany po drodze chłopak indiańskiego pochodzenia. „Po drodze”, bo film Diego Quemady-Dieza jest opowieścią utrzymaną w konwencji kina drogi. Sara ścina włosy, bandażuje piersi, przebiera się za chłopaka, by wraz z bratem i przyjacielem wyruszyć na północ, a konkretnie do Los Angeles, w poszukiwaniu lepszej przyszłości. W trakcie wędrówki przyłącza się do nich Chauk. Podróż, głównie na dachach pociągów towarowych, jest ekscytująca, ale i skrajnie niebezpieczna. A to straż graniczna, a to łowcy „towaru” do domów publicznych, a to pospolite rzezimieszki czy fanatyczni snajperzy dybią na ich wolność, życie, zdrowie. W konfrontacji z przeciwnościami losu – skorumpowanymi funkcjonariuszami, bandytami czy nawiedzonymi kaznodziejami – grupa musi zdawać bezustanny egzamin z wzajemnej lojalności i przyjaźni, mówiąc górnolotnie – człowieczeństwa.

Wiadomo, koszty muszą być wysokie, bo „Złota klatka” to nie rozrywkowa hollywoodzka produkcja, a mocno trzymające się realiów – choć nie brak w nim także subtelnej poezji – kino spod znaku angielskich społecznych realistów, wszak Diego Quemada-Diez, zanim zdecydował się na realizację tej debiutanckiej opowieści, długo terminował u Kena Loacha, mistrza społecznej refleksji, autora „Kes”, „Ziemi i wolności”,  „Wiatru buszującego w jęczmieniu”. Reżyser „Złotej klatki” asystował także u Alejandro Gonzaleza Iñárritu oraz Spike’a Lee. I to z tych doświadczeń narodził się jego debiutancki film, który nie stał się kolażem inspiracji kinem mistrzów, a opowieścią, w której – pomimo że to debiut – da się wyczuć elementy oryginalnego własnego filmowego pisma.

„Ten film nie jest dokumentem, to fikcja, która bazuje na rzeczywistości. Moim marzeniem jest, aby granice, które nas separują, zniknęły. Mam w głowie słowa pewnego Meksykanina, który wypowiedział je przed wskoczeniem do pociągu towarowego wraz z siedmioma kompanami: «Z życiem przychodzi nauka. Tu wszyscy jesteśmy braćmi. Wszyscy mamy te same potrzeby. Co najważniejsze, uczymy się dzielić sobą. Tylko wtedy możemy iść do przodu, tylko tak możemy dotrzeć do celu, tylko zjednoczeni ludzie przetrwają. Nie ma takiego miejsca na Ziemi, gdzie człowiek przebywa nielegalnie” – wyznaje hiszpański reżyser.

 

 

Jerzy Armata