„Mustang”

Reż. Deniz Gamze Ergüven

Prod. Francja/Niemcy/Turcja/Katar 2015

Nadmorskie miasteczko kilkaset kilometrów od Stambułu. Właśnie dobiegł końca rok szkolny. Pięć sióstr wraca do domu, beztrosko flirtując ze szkolnymi kolegami. Ich – w gruncie rzeczy niewinna – zabawa sieje jednak zgorszenie wśród mieszkańców miasteczka, co doprowadza do swego rodzaju aresztu domowego, jaki funduje dziewczętom najbliższa rodzina. Co więcej, babcia i wujek, zajmujący się ich wychowaniem, postanawiają szybko wydać siostry za mąż, by w ten sposób pozbyć się problemu. Oczywiście to oni, a nie one, wybiorą kandydatów na mężów.

Film Deniz Gamze Ergüven to frapująca opowieść o dojrzewaniu, ale i o szukaniu własnej drogi, mówiąc wprost – o poszukiwaniu i umiłowaniu wolności. To także opowieść o konflikcie konserwatyzmu (miejsce akcji) z nowoczesnością (niedaleki Stambuł), wreszcie „Mustanga” można także rozpatrywać szerzej – jako alegorię polityczną, co więcej, tworzoną z pewnego dystansu, a więc bardziej zobiektywizowaną (turecka reżyserka urodziła się w Ankarze, ale wychowała w Paryżu, gdzie mieszka i pracuje). „Chciałam opowiedzieć o tym, jak to jest być dziewczyną we współczesnej Turcji, gdzie sytuacja kobiet jest, bardziej niż kiedykolwiek, sprawą publiczną. Oczywiście to, że mam inną perspektywę, bo mieszkam też we Francji, odegrało istotną rolę. Za każdym razem, gdy tu wracam, czuję się w jakiś sposób ograniczana, co jest bardzo zaskakujące. Wyłania się wizja społeczeństwa, w którym kobiety zredukowane są do maszyn produkujących dzieci i zajmujących się domem. Turcja była jednym z pierwszych państw, w których kobiety zyskały prawo głosu, w latach trzydziestych, a teraz muszą bronić swoich podstawowych praw. To smutne” – mówi turecka reżyserka. Ale jej film nie jest utrzymany w smutnej tonacji, to raczej historia słodko-gorzka, w której pojawia się światełko nadziei, bo jak śpiewa klasyk: „po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”…

 

 

 

 

Jerzy Armata