„Amy”

Reż. Asif Kapadia

Prod. Wielka Brytania 2015

Warto wspomnieć, że od kilku lat w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego odbywa się stojący na bardzo wysokim poziomie konkurs dokumentów muzycznych. Statuetką Złotego Hejnału, podczas tegorocznej edycji, został uhonorowany Brett Morgen, autor znakomitego filmu „Montage of Heck”, przypominającego postać charyzmatycznego Kurta Cobaina. Niemniej fascynującą – i tragiczną zarazem – była Amy Winehouse, bohaterka dokumentu „Amy” Asifa Kapadii, który – po premierze na wrocławskim festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty – właśnie wchodzi na ekrany naszych kin.

Kurt Cobain (1967-1994), charyzmatyczny wokalista i gitarzysta (także kompozytor i autor tekstów) Nirvany, zmarł tragicznie w wieku 27 lat. Podobnie Amy Winehouse (1983-2011). Ponurym zbiegiem okoliczności w tym samym wieku odeszli: Jimi Hendrix (1942-1970), Janis Joplin (1943-1970), Jim Morrison (1943-1971). W prasie muzycznej pojawił się nawet termin „Klub 27”…

Amy Winehouse urodziła się w Londynie. Pierwszy zespół założyła w wieku dziesięciu lat, a debiutancki album („Frank”) nagrała dekadę później. Krążek szybko zdobył status platynowej płyty, jeszcze większym sukcesem okazało się następne wydawnictwo „Back to Black”, i to nie tylko w Anglii, ale i Stanach Zjednoczonych. Ale życie artystki nie było usłane różami, wraz z sukcesami przybywało problemów – uzależnienie od alkoholu i narkotyków, bulimia i rozedma płuc, a wreszcie – jak przyznała Amy – depresja. I wreszcie przyszedł tragiczny 23 lipca 2011 roku

Film Asifa Kapadii, brytyjskiego reżysera o hinduskich korzeniach, autora interesującego obrazu „Senna”, poświęconego legendzie Formuły 1, jest solidnym dokumentem biograficznym, utkanym nie z „gadających głów”, a z frapujących różnego rodzaju archiwaliów, poczynając od zawodowych notacji po prywatne amatorskie wideo. „Podczas researchu doszliśmy do momentu, w którym coraz jaśniejsze było dla nas, że ona walczyła, żeby utrzymać swoje życie w ryzach. Ono było tak intensywne” – wyznaje reżyser filmu. I dodaje: „Nie urodziła się, żeby być sławną. Amy była Żydówką z północnego Londynu, która stała się fenomenem. Nie była Justinem Bieberem. Nie była jednym z tych disneyowskich dzieciaków”.

 

 

 

Jerzy Armata