Rekrutacja będzie przebiegała dwutorowo, bo szkoły będą musiały utworzyć osobne komisje rekrutacyjne i osobne oddziały klas pierwszych dla absolwentów ósmych klas szkół podstawowych i gimnazjów. Mimo wielu obaw ze strony rodziców jak i dyrektorów szkół, małopolska kurator oświaty zapewnia, że nie ma powodów do zmartwień. "Ta rekrutacja będzie podobna do tych z poprzednich lat. Uczniowie będą mieli podobną skalę trudności. Nigdy nie było tak, że do wymarzonego liceum, uważanego za najlepszą placówkę, było łatwo się dostać. Nie będzie też pogorszenia warunków dla uczniów zdolnych" - zapewnia w rozmowie z Radiem Kraków Barbara Nowak.

Kurator dodała, że dyrektorzy szkół mieli dwa lata na to, aby przygotować się na przyjście podwójnego rocznika. Jeśli nie wzięli tego pod uwagę wcześniej, to teraz muszą zmierzyć się z konsekwencjami swojego działania. W Małopolsce są szkoły, które po wejściu w życie reformy oświaty od razu zabrały się za planowanie scenariusza rekrutacji w 2019 roku. Tak było w przypadku III Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowie, gdzie zmniejszono liczbę klas w poprzednich dwóch naborach. "Zwykle przyjmowaliśmy po 9 oddziałów, a ostatnio dwukrotnie przyjęliśmy po 8. Mamy więc zrobione zaplecze na tę nadwyżkę. We wrześniu 2019 przybędzie nam praktycznie 5 oddziałów i wiemy już, że wszyscy się pomieszczą. Lekcje będą odbywać się od najpóźniej godz. 10 do maksymalnie godz. 16" - wyjaśnia Jan Ryba dyrektor szkoły.

O sporym problemie z pomieszczeniem dwukrotnej liczby uczniów mówi natomiast Walenty Szarek - dyrektor Zespołu Szkół Elektryczno- Mechanicznych w Nowym Sączu. "Z trudem, ale pomieścimy się. Dopracowaliśmy model rekrutacji przyszłorocznej. Planujemy 6 klas dla absolwentów gimnazjów - po jednej klasie w każdym zawodzie, jaki u nas jest kształcony. Podobną propozycję mamy dla absolwentów szkół podstawowych" - mówi Walenty Szarek. Jak dodaje, zwiększona liczba klas oznacza też wydłużenie godzin zajęć w szkole. "Zajęcia będą musiały się odbywać od godz. 7 do 19:30. Obłożenie w naszej szkole będzie stuprocentowe od rana do wieczora" - przewiduje dyrektor.

Część dyrektorów szkół mówi jednak, że tworzenie dwukrotnej liczby klas jest niemożliwe, dlatego rekrutacja będzie po prostu bardziej wyśrubowana. To z kolei oznacza, że do szkoły dostaną się tylko najlepsi. Takiej sytuacji próbuje uniknąć Paweł Kucharczyk - dyrektor Zespołu Szkół Łączności w Krakowie. Jak mówi, nie chce zawieść rodziców i uczniów, ale utworzenie tak wielu klas jest raczej niemożliwe. "Zdajemy sobie sprawę z oczekiwań uczniów i rodziców tych uczniów. Z całą pewnością otworzymy więcej klas niż do tej pory - tyle samo dla absolwentów gimnazjów, jak i szkół podstawowych. Ile dokładnie - trudno powiedzieć. Nie możemy jednak utworzyć nadmiernej liczby klas z powodów infrastrukturalnych, ale i kadrowych - szczególnie w zakresie kształcenia zawodowego. To tutaj mamy największe braki kadrowe: brakuje informatyków, teleinformatyków, elektroników" - ocenia Kucharczyk.

Dodał, że trudno zaplanować rekrutację, plan lekcji i sposób prowadzenia zajęć, jeśli wiele kluczowych rozporządzeń nie zostało zatwierdzonych przez ministerstwo. Czas nagli, bo elektroniczna rekrutacja rozpoczyna się pod koniec kwietnia.

 

 

(Joanna Orszulak/ew)