Od blisko roku część pracowników krakowskiego pogotowia ratunkowego oskarża swoją przełożoną o stosowanie mobbingu. Po nagłośnieniu konfliktu przez media, marszałek województwa obiecał zająć się sprawą i pomóc pokrzywdzonym. Na początku marca ratownicy mogli wypełniać anonimowe ankiety, w których odpowiadali na szereg pytań o atmosferę panującą w pracy.

8 procent pracowników pogotowia przyznało w ankietach, że doświadczyło mobbingu, a kolejne 19 procent, że było świadkami takich zachowań. Urząd Marszałkowski wysnuł jednak wniosek, że problemu nie ma. "To są normalne relacje międzyludzkie, jakie zdarzają się w pracy" - tłumaczy Agnieszka Grybel z Urzędu Marszałkowskiego. Pracownicy przekonują, że sytuacje, do których dochodziło, nie były drobnymi konfliktami. Mają o tym świadczyć m.in. nagrane z ukrycia wulgarne wypowiedzi jednej z kierowniczek, która zdaniem ratowników dopuszczała się mobbingu.

Kontrola trwała 5 dni, ale tylko jednego dnia pracownicy mogli wypełniać ankiety. Ratownicy uważają, że badania są nierzetelne. "Nie wszyscy się wypowiedzieli. Jeśli ktoś tego dnia był nieobecny w pracy, nie dostał ankiety" - skarży się ratownik, który nie mógł wziąć udziału w badaniu. "Ta procedura nie polegała na tym, że ktoś rozdaje ankiety i wychodzi. Te ankiety musiały być opieczętowane, żeby nie było podejrzeń, że ktoś skseruje je i wypełni 5 razy - odpiera zarzut Agnieszka Grybel.

Urząd Marszałkowski rozdał 200 ankiet, zarówno w głównej siedzibie pogotowia, jak i w innych miejscach, gdzie stacjonują zespoły wyjazdowe. To także nie podoba się ratownikom, którzy zauważają, że problem mobbingu dotyczy tylko placówki przy ul. św. Łazarza i nie dziwi ich, że w tej sytuacji wyniki są tak dobre. Na ogólne pytanie o atmosferę w pracy, 89% osób zaznaczyło odpowiedź "pozytywnie".

Wyniki ankiet zostały przesłane do dyrekcji Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego. Zostały wydane zalecenia pokontrolne. "Pracodawca powinien wzmożyc takie działania, które będą eliminować sytuacje odbierane jako konfliktowe" - zaznacza Agnieszka Grybel. Wśród wniosków było także zalecenie, aby był prowadzony monitoring tego, jakie są relacje między pracownikami a kierownictwem.


 

Przypomnijmy, pracownicy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego oskarżają o mobbing swoją kierowniczkę. Twierdzą, że nie są w stanie spokojnie pracować, są zastraszani. Pierwsze spotkanie, aby rozwiązać konflikt odbyło się w czerwcu, ale do stresujących sytuacji - jak mówią pracownicy - dochodziło wcześniej. - To wszystko się kumulowało. Pani kierownik dyskredytowała nasze wykształcenie, używała wulgaryzmów, obniżała nasze poczucie własnej wartości. Była w stanie doprowadzić do płaczu panią doktor, która ma 40 lat stażu - mówił Radiu Kraków jeden z pracowników Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.

Nagrania:

Po kilku spotkaniach ratownicy KPR postanowili nagrywać wypowiedzi swojej przełożonej. Na taśmach, do których dotarło Radio Kraków, można usłyszeć m.in. takie wypowiedzi:

[ZAPIS FRAGMENTU NAGRANIA] "...wypunktuj go. Zobacz co on tam ma w obowiązkach i wypunktuj go. Jak mu, k..., nie dopieczemy teraz, to kiedy? On musi się stać taki mały przy nas, zależny od nas, rozumiesz?", "Mówię Ci, niektórych chwyciłabym za bety i poszarpała, żeby przejrzeli trochę w tym mózgu i na oczy, bo mnie aż gotuje..."

Zdaniem szpitala, nagrane wypowiedzi nie dowodzą, że dochodzi do mobbingu. - Była to prywatna rozmowa między jedną kierowniczką a drugą. Nie były poinformowane o nagrywaniu. Nie każdy zważa zawsze na wszystkie słowa jakich używa - mówi Barbara Jakuszewska, kierownik działu służby pracowniczej w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym. - Nie może też być tak, że w zakładzie pracy, gdzie jest dużo informacji tajnych i poufnych, istnieje proceder nagrywania w pokoju kierownika - dodaje.

Pracownicy bronią się, że nie byliby zmuszeni nagrywać prywatnych rozmów, gdyby wysłuchano ich próśb.

 

 

 

 

(Teresa Gut/ko)