Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Romanowski, Gałecki: "Profesora Rońdę spotkała dotkliwa kara"

  • Kraków
  • date_range Piątek, 2013.11.29 13:03 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 06:56 )
To zainteresowany, a nie prasa powinna być pierwszą osobą, która dowiaduje się o zarzutach - tak napisał w oświadczeniu prof. Jacek Rońda. To odpowiedź na decyzję komisji etyki AGH, która smoleńskiego eksperta zawiesiła na pół roku w prowadzeniu zajęć dydaktycznych. O etyce i niezależności pracownika naukowego roozmawialiśmy w Radiu Kraków. Gośćmi programu byli: Sebastian Gałecki, etyk z Klubu Jagiellońskiego oraz Rafał Romanowski z Gazety Wyborczej.

fot: Krzysztof Orski



Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z Sebastianem Gałeckim, etykiem z Klubu Jagiellońskiego oraz Rafałem Romanowskim z Gazety Wyborczej.

Jacek Bańka: Decyzja komisji etyki AGH nie jest podjęta pod naciskiem mediów? Tak pisze profesor Rońda.

Rafał Romanowski: Na pewno ta sytuacja pokazuje, że media mogą przyczyniać się do podejmowania decyzji. Natomiast czy to dobrze czy źle, to kwestia do innych rozważań. Cała sprawa z profesorem Rońdą, szarża w TV Trwam odbyła się pól roku po tym jak zapewniał wszystkich, że to co mówi jest prawdą. Przez pół roku wszyscy wierzą, po tym czasie profesor mówi, że blefował. Następnie profesor jest doprowadzany przez długi czas do porządku. Opinia publiczna nie wie przez to dlaczego taka decyzja została podjęta. Media swoje, ludzkie odczucia swoje a profesor swoje.

J.B: Co to za dziwna kara? Pół roku zawieszenia w prowadzeniu zajęć dydaktycznych. Ucznia można zawiesić w prawach ucznia.

Sebastian Gałecki: Zawieszenie na jeden semestr. To dotkliwa kara, ale nie na tyle dotkliwa, żeby człowieka wyciąć z nauki. Decyzja była ogłoszona publicznie i wykładowca ma czas, żeby się zastanowić nad swoim zachowaniem. To jest taki czas, ile trwał ten blef. Ja stoję po stronie władz AGH.

Adam Piśko: Nie budzi panów wątpliwości fakt, że najpierw władze uczeni odcinają się od słów profesora a następnie wprowadzają sankcję wobec tego jak skłamał dokładnie w tej sprawie?

R.R: Ja może zaskoczę, ale uważam tę decyzję za dotkliwą, profesor takim blefem zasłużył na jakąś karę, nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie. Jest także kara nagany, równie dotkliwa, ale nie umożliwiająca pracy dydaktycznej. Profesor Rońda jest do tego powołany. Ja podam taki wątek, że może nie wszyscy pamiętają sprawę z 2009 roku, kiedy profesorowie twierdzili, że hostia z kościoła w Sokółce barwiła na czerwono bo to jest krew Chrystusa. To też można było uznać za blef. Niektóre blefy uchodzą płazem. Jak dla mnie nagana przyprowadziła by go do pionu. Nie wiem czy półroczny rozbrat z nauczaniem będzie dobry.

A.P: Ja byłem przekonany Rafale, że powiesz mi, ze profesor stracił autorytet w oczach studentów, jak ma stanąć na katedrze i utrzymywać, że to co mówi jest prawdą.

R.R: To oczywiste, że stracił tak czy owak. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś o tym nie słyszał i ma zdanie, że tak można robić. To wszystko co nastąpiło przez 2 miesiące, mocno przeczołgało profesora. Po takim czasie kara półrocznego rozbratu z nauką jest krzywdząca.

J.B: Z drugiej strony bulwersuje panów to, że profesor kieruje teraz sprawę do sądu?

S.G: Jako etyk uważam, że to niedobre podejście. On próbuje uciec przed tym nadużyciem autorytetu. Co wypada a co nie wypada naukowcowi? On próbuje rozwiązać problem poprzez ucieczkę do sądu. To duży błąd. To pytanie i problem, który należy rozstrzygnąć odwołując się do etosu i przyzwoitości. Jak powinien zachować się profesor, żeby nie uwłaczać swojej godności.

J.B: Co powinien teraz zrobić, żeby zachować twarz?

S.G: Nie wiem, ale dobrze, że jest dyskusja na temat profesury. Jak ja się kiedyś zastanawiałem co chcę robić to pamiętam, że były badania, które pokazywały, że profesorowie cieszą się największym autorytetem. Ostatni rok przyniósł kontrowersje. Jest profesor Rońda, była dyskusja nad zachowaniem profesor Pawłowicz, nad panią doktor z KUL, która podpisała list w obronie dyrektor teatru poznańskiego. A ta pani dyrektor wulgarnie wyraziła się na temat papieża. Profesorowie przestają być świętymi krowami, to dobrze.

R.R: Przez lata funkcja profesora cieszyła się taką estymą, że oni poczuli się bardzo swobodnie i zaczęli robić co chcą. Profesor Rońda jest tego przykładem. Nie dość, że może blefować i brnąć w to dalej, to na końcu się jeszcze miota. On nie czuje konsekwencji swojego działania bo jest profesorem. To nie jest jednak jedyny winowajca. On akurat ponosi karę. Wielu innych profesorów też opowiadało wielkie brednie w mediach. Tego było mnóstwo, gdzie jest granica? Kto ma decydować kto ponosi za to konsekwencje?

S.G: To problem. Cenię sobie tradycję autonomii uniwersytetu. Rektor i jego doradcy podjęli taką decyzję. To co mi się podoba to jest to, że to była autonomiczna decyzja. Uczelnie to coraz częściej przedsiębiorstwa. Każdy wydział ma takiego swojego Rońdę. Jest grono naukowców, którzy przyciągają ludzi, ale są też tacy, którzy odrzucają. To dobrze, ale rektor musi brać pod uwagę to czy taka osoba nie szkodzi wizerunkowi uczelni. Ta decyzja jest właśnie z takiego powodu. Niestety żyjemy w świecie, gdzie media mają coś do powiedzenia. To opóźnienie wynikać może z tego, że władze z AGH zorientowały się, że na dany wydział jest mniej kandydatów. Na ile to wina profesora ,nie potrafię powiedzieć, ale mogę zrozumieć taką argumentację.

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy

Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na  Facebooku  oraz  Twitterze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię