Nie bawimy się koleją - zapewniał na antenie Radia Kraków poranny gość, wicemarszałek województwa małopolskiego Roman Ciepiela . To odpowiedź na obawy kolejarzy z "Solidarności", którzy uważają, że utworzenie regionalnych Kolei Małopolskich, do czego przymierza się województwo, skończy sie się podobnie, jak na Śląsku, czyli wielkim chaosem. - Związkowcy boją się o przyszłość, o swoje miejsca pracy, ale to ich podstawowa część działalności - mówił Ciepiela.
Jego zdaniem dotychczasowe funkcjonowanie Przewozów Regionalnych pozostawia wiele do życzenia, dlatego zmiany są potrzebne. - Czy satysfakcjonuje pasażerów przejazd z Krakowa do Tarnowa w 2,5 - 3 godziny? Nie. Na taką kolej nie ma zgody - przekonywał wicemarszałek.
Ciepiela twierdzi, że Koleje Śląskie fatalnie rozpoczęły swoją działalność, ponieważ nie miały taboru i doświadczenia. - W Małopolsce coś takiego nie ma prawa się zdarzyć - uważa wicemarszałek.
Koleje Małopolskie miałyby powstać za dwa lata.
Nośny, choć nie jest raczej realny - tak z kolei wicemarszałek Małopolski skomentował pomysł, by Małopolska i Śląsk wspólnie starały się o przejęcie zarządzania autostradą A-4 Kraków-Katowice. - Wszyscy mają dość ciągłych remontów, tajnych punktów umowy, brak zjazdów powoduje, że nie można rozwijać stref gospodarczych w pobliżu - mówił Ciepiela.
Umowa oddająca zarząd nad autostradą Stalexportowi obowiązuje do 2027 roku. W jej zapisach jest zastrzeżenie, że drogi równoległe do A-4 nie mogą być modernizowane, tak by zwiększyło to na nich ruch.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z wicemarszałkiem Małopolski Romanem Ciepielą.
Widział Pan spoty reklamowe, które mają promować inwestycyjny potencjał Małopolski?
- Tylko w internecie.
A chciałby je Pan zobaczyć w telewizji?
- Nie chciałbym i jeżeli będzie to zależało od Zarządu Województwa Małopolskiego, to nie zgodzimy się, aby takie filmy były kojarzone z Małopolską. Nie jest to dobra produkcja i nie jest to dobry pomysł na promowanie Małopolski.
Ale te spoty zostały wyprodukowane za pieniądze publiczne, przy udziale Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Jak to się stało, że coś takiego zyskało czyjś podpis? Ja już pomijam pomysł na sobowtóra George'a Clooneya, bo to może jeszcze najmniejszy problem, ale tam też są, moim zdaniem, seksistowskie podteksty. Niesmaczne...
- Też mnie to dziwi, bo Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego wykonała bardzo dużo pracy promocyjnej, czego efekty widoczne są gołym okiem – inwestorzy polubili Małopolskę. Jesteśmy atrakcyjni, jako region. Na szczęście ta produkcja nie ujrzała jeszcze światła dziennego.
Na naszej stronie internetowej mogą ją Państwo zobaczyć.
- Właśnie z tego skorzystałem i dobrze, że opinia publiczna nie zostawiła suchej nitki na tych propozycjach. Nikt nie pytał o zdanie w tej sprawie członków Zarządu Województwa Małopolskiego, więc mam pierwszy raz okazję wypowiedzieć krytyczne słowa. Na pewno nie dopuścimy do emisji tych filmów.
Ale podobno trzeba będzie zwrócić dotację, bo to za pieniądze unijne zostało wyprodukowane, no i może być problem.
- To jest problem tych, którzy zamówili, zupełnie bez wyobraźni taki film. No cóż, błędy się zdarzają.
Będą jakieś konsekwencje?
- Zobaczymy, w zależności od tego, jakie będą konsekwencje finansowe, czy faktycznie będzie jakaś strata. Ktoś wyprodukował ten film i należy się mu zapłata, natomiast na pewno nie powinien on mieć szansy na emisję i promowanie Małopolski. Jest to trochę uwłaczające nam wszystkim i zepsułoby dobry wizerunek Małopolski, jako poważnego regionu, a nie jakichś Antypodów, gdzie wszyscy podskakują z radości, że pojawił się ktoś w białym kołnierzyku.
Drugi wizerunek Małopolski to nasza ukochana autostrada z Katowic do Krakowa. Głosy, żeby Stalexport przestał się zajmować autostradą i pobierać coraz wyższe opłaty podnoszą się co jakiś czas. Teraz mamy kolejną tego odsłonę. Z jednej strony Stalexport zapowiada duże inwestycje przy autostradzie, z drugiej dwaj radni PO, w tym szef Sejmiku Kazimierz Barczyk proponują, by województwo lobbowało za przejęciem autostrady od Stalexportu.
- Słowo ukochana autostrada w Pani głosie zabrzmiało, jak wielka ironia...
Ale ja bardzo lubię tę autostradę, choć to jest trudna miłość.
- Ta ironia jest uzasadniona, bo wszyscy mają dosyć ciągłych remontów i nieznanych zapisów umowy, między Stalexportem, a Generalną Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Jak to możliwe, że ta umowa jest tajna?
- Ta tajność jest irytująca. Wiele osób powołuje się na nią, na przykład GDDKiA, mówiąc, że nie może remontować drogi 94 Kraków-Olkusz, bo to zagrażałoby interesom autostrady. To jest kuriozalne.
Da się coś z tym zrobić?
- Ta autostrada jest coraz lepsza, Trzeba oddać zarządcy, że ją remontuje, ale te nieustanne zwężenia, ograniczenia i remont rozciągnięty w czasie są ponad miarę. Autostrada ma być oczywiście bezpieczną drogą, ale też ma służyć rozwojowi Małopolski, a brak zjazdów powoduje, że nie można rozwijać stref znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie autostrady.
Ponowię pytanie, można coś z tym zrobić?
- Nic nie zapowiada, żeby umowa ze Stalexportem została skrócona. Zawarto ją aż na 30 lat, do roku 2027, więc pierwsza szansa na przejęcie autostrady pojawi się dopiero za 14 lat , więc nie wiem czy jest sens rozmawiać o tym teraz.
Hasło przejęcia autostrady razem ze Śląskiem rzucił radny PO Kazimierz Czekaj, ale nie ma w tym za dużo realizmu. Spowodowało to natomiast pierwszą reakcję, ponieważ Prezes spółki przyjeżdża do Krakowa, by wziąć udział w posiedzeniu sejmikowej Komisji Budżetu. Zapowiada przyspieszenie prac inwestycyjnych, więc niewielki efekt osiągnęliśmy.
Wątpię, żeby ujawnił tajniki umowy.
- Tego nie wiem, ale słyszymy zapowiedzi, że dostęp Alwerni i Krzeszowic do autostrady zostanie poprawiony. Chociaż w ubiegłym roku na spotkaniu u wojewody Jerzego Millera, deklaracje rozpoczęcia prac inwestycyjnych już padły, więc zobaczymy co dzisiaj Prezes powie i kiedy ta modernizacja się rozpocznie.
My patrzymy na autostradę inaczej. Gęstniejący ruch powoduje, że potrzebne są już trzecie pasy, a o tym mowy nie ma i to jest najbardziej niepokojące.
Autostrada autostradą, a kolej koleją - na ulotce wyprodukowanej przez kolejarską Solidarność czytamy: „Czy grozi nam chaos i kompromitacja kolei regionalnych w Małopolsce?” Odpowiedź brzmi: „Niestety tak”. Pod tym zobaczyć można zdjęcie mężczyzny, który bawi się koleją i podpis: „Bezpiecznie jest, kiedy Marszałek Sowa bawi się makietą kolejki, a nie koleją”. Ma Pan taką makietę kolei?
- Nie mam makiety, ani nie bawimy się koleją. Związkowcy boją się, ale to chyba jest podstawowa część ich działalności, żeby bać się o przyszłość i robić wszystko, żeby zabezpieczyć miejsca pracy. Pytanie tylko, czy my wszyscy, i związkowcy i my - odpowiedzialni za finansowanie Przewozów Regionalnych, powinniśmy zabezpieczać dzisiejszy obraz kolei. Czy satysfakcjonuje pasażerów przejazd z Krakowa do Tarnowa w czasie 2,5-3 godziny, czy pomiędzy Chrzanowem i Trzebinią pociąg powinien jechać z prędkością 25km/ha? Nie. Na taką kolej nie ma zgody. Myślę, że sami kolejarze nie chcą utrwalać takiego stanu.
Ale kolejarze boją się, że będzie jak na Śląsku. Pamiętamy, jak Koleje Śląskie przejęły nadzór nad komunizacją kolejową na Śląsku, co tam się działo.
- Źle się do tego przygotowali. Rozpoczęli działalność bez odpowiedniego taboru, bez doświadczenia. My takiego scenariusza nie przewidujemy, ani nie chcemy go powtórzyć. Mówimy o powstaniu Kolei Małopolskich dopiero za dwa lata. Chcemy się do tego dobrze przygotować - kupujemy pociągi z odpowiednio dużym wyprzedzeniem. Ale pojęcie Kolej Małopolska wcale nie oznacza powołanie swojej spółki. To może być regionalizacja spółki Przewozy Regionalnych, nic nie jest jeszcze przesądzone. Natomiast akcja związkowców jest przedwczesna i niepotrzebnie podnosi temperaturę dyskusji. Potrzebny nam jest spokojny dialog, jak poprawić sytuację na kolei.
Będzie taki dialog?
Będzie. Dzisiaj spotykamy się z grupą kolejarzy i będziemy się zastanawiać, co zrobić, by pasażer z Tarnowa do Krakowa mógł przejechać szybciej niż w ponad 2 godziny.