Dyskusja na temat rezygnacji z reklam na dyktach toczyła się tuż po wyborach samorządowych. Teraz znów powraca do krakowskiej rady miasta. Przewodniczący prezydenckiego "Przyjaznego Krakowa" chce, aby tym razem taki zakaz został wprowadzony i dotyczył wszystkich reklam na takim nośniku. „Chcę, aby przestrzeń publiczna była uporządkowana. Aby na słupach nie wisiały dykty bez plakatów. Powoduje to dysharmonię, chcemy to zmienić” - mówi Komarewicz.

Radny dodał jednak, że likwidacja bannerów na dyktach nie dotyczyłaby reklamodawców, którzy mają podpisane długoterminowe umowy z władzami miasta. Ten projekt uchwały popiera między innymi radny Łukasz Sęk z klubu Platformy Obywatelskiej. Przyznaje, że dotychczasowe regulacje dotyczące usuwania takich reklam na przykład po wyborach nie były skuteczne. „Nawet teraz, jeżdżąc po Krakowie, widać pozostałości kampanii samorządowej. Ci, którzy posprzątali po sobie obrywają teraz za wszystkich, za tych, którzy dykty zostawili. I nie dziwię się mieszkańcom i że to budzi ich irytację” - przyznaje Łukasz Sęk. Radny podkreślił, że w dzisiejszych czasach jest wiele alternatywnych możliwości reklamy czy ogłoszenia.

Przeciwnikiem tego projektu uchwały jest Michał Drewnicki - radny Prawa i Sprawiedliwości. Jak mówi - dykty to tylko wierzchołek góry lodowej, a pomysł na rozwiązanie tej kwestii też już powstał. I to znacznie lepszy niż ten zaprezentowany teraz. „Z pewnym zdziwieniem obserwuję ten pomysł. Uchwała krajobrazowa, która była projektowana przez kilkanaście miesięcy czeka na przegłosowanie. Uchwała nie tylko rozwiązywała kwestię dykt, ale i bilbordów, które także szpecą nasz Kraków” - ocenia Michał Drewnicki.

Z kolei Jan Stanisław Pietras z klubu Kraków dla Mieszkańców stwierdza, że problemu z tego rodzaju reklamami czy kampanią nie można postrzegać w sposób czarno-biały. Jego zdaniem należałoby uszczelnić dotychczasowe przepisy dotyczące konsekwencji wobec tych, którzy swoich dykt nie pozbierali na czas. „Trudno odmówić możliwości tego tańszego sposobu promowania się. Osobiście tego nie stosowałem, ale uważam, że ważne jest zadbanie o estetykę tej formy i skuteczne usuwanie dykt” - mówi radny Pietras.

Tyle tylko, że z czasem plakaty odklejają się i trudno zgadnąć do kogo należą anonimowe dykty wiszące na latarniach i słupach energetycznych.

 

Sonda: 897

 

Joanna Orszulak/ew