"Będą to musiały zaakceptować jeszcze władze partii. W tych wyborach są duże szanse, by poważnie powalczyć z obecnym prezydentem" - przekonywał poseł Terlecki w porannej rozmowie Radia Kraków. Jego zdaniem kandydatka PO, radna Marta Patena, nie ma większych szans.

Z kolei kandydaci niezależni będą odbierać głosy Jackowi Majchrowskiemu. Chęć startu zadeklarowali Jan Hartman z Twojego Ruchu, poseł Łukasz Gibała, który wystąpił niedawno z Twojego Ruchu, radny Sławomir Ptaszkiewicz i miejski aktywista Tomasz Leśniak.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Ryszardem Terleckim.

Jarosław Gowin będzie kandydatem PiS w wyborach prezydenckich w Krakowie?

- Mógłbym powiedzieć, że to niekończąca się opowieść. Nie mamy deklaracji Gowina, czy interesuje go kandydowanie w Krakowie. To się rozstrzygnie na dniach.

Dzień, dwa?

- Pewnie tak, ale nie chcę przesądzać. Decyzja pana Gowina będzie oznaczała, że zostaną wszczęte procedury partyjne. Komitet polityczny PiS zastrzegł sobie możliwość decyzji i wypowiedzenia się w kwestiach sejmików i prezydentów miast. To będzie musiało być zaakceptowane.



Rozumiem, że sytuacja jest skomplikowana, bo chodzi o polityków Polski Razem?

- Tak. One dotyczą nie tylko prezydentury miasta, ale także sejmiku i rady miasta. To skomplikowane dzieło, które jest szerokie.

Z tego wynika, że waha się przede wszystkim Jarosław Gowin, ale słyszałem od działaczy krakowskiego PiS, że „góra” zaakceptowała Gowina, ale teren niekoniecznie.

- Nie. Nic takiego nie ma miejsca. My musimy być przygotowani na to, że Gowin powie nie. Jesteśmy przygotowani. Mamy kandydatów, których poddamy testowi popularności w badaniach w mieście. Wtedy przesądzimy, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta. Rozumiem, że będzie on popierany także przez naszych koalicjantów.

Inny przedstawiciel krakowskiego PiS mówi, że plan „B” będzie się wiązał z kimś spoza parlamentu, ale dzisiejsza prasa spekuluje, że może to być pani poseł Barbara Bubula.

- Pani poseł Bubula stanowczo odmawia. Jest parę osób, które mogłyby być brane pod uwagę i odmawiają, ale jak przyjdzie rozkaz z góry to zadanie wykonają.

A Józef Pilch?

- Nie wiem, czy to kaczka dziennikarska, czy inicjatywa naszego wiceprzewodniczącego rady. W rankingu osób, które bierzemy pod uwagę, nie było go. To się tylko w mediach pojawiło.

A ktoś z radnych krakowskich?

- Nie.

Czyli toczą się przede wszystkim rozmowy z Gowinem.

- Tu jest dobra koniunktura. Jest szansa powalczyć. PO wystawia kandydatkę dla zachowania pozoru. Jest jeszcze duże grono kandydatów samodzielnych, którzy będą odbierać głosy Majchrowskiemu i PO. Jest moment, żeby w II turze zawalczyć z prezydentem.

W rozmowach z Gowinem jest ważny kontekst ewentualnego kandydowania Gowina na prezydenta RP?

- Nie ma o tym mowy. Z tego co wiem, nie było mowy o prezydenturze, ale o wyborach samorządowych i parlamentarnych.

Jednocześnie Gowin mówił, że jako prezydent Krakowa nie zawahałby się przed zamykaniem szkół, które mają mało uczniów i słabe wyniki w nauczaniu. Te słowa rozsierdziły część krakowskiego PiS. Jak znaleźć konsensus?

- Nie po to się użeraliśmy przez rok, dwa z panią wiceprezydent Okońską i broniliśmy szkół. Niestety nie wszystko się udało obronić. Zlikwidowano szkoły zawodowe. Nie po to walczyliśmy, żeby nasz wspólny kandydat zapowiadał, że będzie robił to samo. To będzie element umowy, jak będzie kandydował. To jeden z elementów programu PiS, w którym ustępstwa nie są możliwe. Uważamy, że kłopoty, jakie ma edukacja, wynikają z fatalnego systemu a nie z faktu, że jest za dużo szkół. Rozmawiałem następnego dnia po tych słowach z Gowinem i zaprotestowałem przeciwko temu pomysłowi. On przyznał, że to nie jest jego sztandarowa propozycja.

Czyli tutaj niekoniecznie musi być liberałem?

- Tak. Jak się przyjrzy sytuacji to okazuje się, że niepotrzebnych szkół nie ma. Zlikwidowano trochę placówek, które udawały szkoły, jak szkoły dla dorosłych, ale my broniliśmy konkretnych gimnazjów czy liceów.

Przede mną jest wykaz krakowskich i małopolskich szkół z wynikami ostatniej matury, Jest trochę szkół, gdzie zdawalność była zerowa. Trzeba bronić tych szkół?

- Nie, ale po pierwsze nikt nie zdał matury w szkole, gdzie jeden uczeń przystąpił.

To co to za szkoła? Może trzeba coś z tym zrobić?

- Z pewnością. Jakoś trzeba komasować te placóweczki, które są marginesem. Trzeba bronić normalnych szkół, do których uczęszcza młodzież. Trzeba podnosić ich poziom, który by gwarantował odpowiednie wyniki uczniów. To nie jest możliwe tylko na poziomie regionu. To kwestia systemu.

Po tych nowych wyborach będzie pan bronił szkół, gdzie zdawalność sięga 20-30%?

- To zależy. Jak to są normalne szkoły, gdzie są klasy, gdzie są uczniowie to trzeba ich bronić. Jak w szkole się uczy 15 dorosłych osób to możliwe jest łączenie takich placówek.

Ta dyskusja o edukacji wróci po wyborach?


- Tak.


Prasę przeglądał poeta, Michał Zabłocki: