Przystanek Pychowice może i nie jest ważnym węzłem przesiadkowym, na którym codziennie mijają się tłumy podróżnych, ale kto choć raz moknął na przystanku, ten wie, że brak wiaty może skutecznie utrudnić życie.
"Nie ma się gdzie schować. Ciężko jest i dzieciom, i innym pasażerom. Chciałaby pani usiąść na tej ławeczce w czasie zawieruchy?" - pytają reporterkę Radia Kraków mieszkańcy.
Bo po urzędniczych zmianach na przystanku w Pychowicach została sama ławka i słup z rozkładem jazdy.
"Przydałaby się nowa. Ta wiata była zbudowana 30-40 lat temu. Ta trasa jest teraz przelotowa, jeżdżą tu często autobusy. Wymiana by się przydała - mówili Radiu Kraków rok temu okoliczni mieszkańcy.
Czytaj: Mieszkańcy ulicy Tynieckiej w Krakowie chcą mieć ładny przystanek komunikacji miejskiej
Mieszkańcy liczyli jednak na wymianę wiaty, a nie jej likwidację.
"To zadaszenie, które się tu wcześniej znajdowało było już stare i stwarzało zagrożenie. Chcieliśmy ją wymienić w przyszłym roku. Przewoźnik jednak zdecydował o awaryjnym usunięciu wiaty. A ponieważ nie mamy jeszcze uzgodnień dotyczących postawienia nowej konstrukcji, umieszczono słup, co z kolei jest wymagane" - tłumaczy Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Wiata nie jest wymagana, nawet jeśli mieszkańcy chcą, by deszcz po prostu... nie padał im na głowę. Wytaczają więc przeciwko urzędnikom najcięższe argumenty. "Co tu jest, wieś? Na Praskiej, wszędzie, są wiaty. A u nas nie?" - denerwują się.
Urzędnicy mają nadzieję, że nowa wiata stanie w Pychowicach na początku przyszłego roku. "Decyzja już jest, będziemy się starali, aby tak się wydarzyło" - podkreśla Michał Pyclik.
Wiadomo, że nowa wiata będzie węższa od standardowej: z krótkim dachem i tylko jedną ścianką z tyłu. Mieszkańcy zatem nie zmokną - pod warunkiem, że deszcz będzie zacinał... od tyłu.