Prezydent Jacek Majchrowski w czasie spotkania z radnymi swojego klubu miał wyrazić opinię, że Przyjazny Kraków powinien iść do wyborów sam. Jak komentuje radny Rafał Komarewicz, taka decyzja została podjęta na podstawie badań sondażowych i rozmów z mieszkańcami. Stwierdził, że środowisko prezydenta nie zamierza wikłać się - jak to ujął - wojnę polsko-polską, a współpracować z każdym dla dobra miasta. Podkreśla też, że nie było formalnego porozumienia i nie były podpisane żadne dokumenty w tej sprawie.

    We wspólnym oświadczeniu Platforma Obywatelska i Nowoczesna piszą, że prezydent złamał zawarte ustalenia i "zwyciężył egoizm klubu radnych Przyjaznego Krakowa, dla których najważniejsze jest to by zdobyć swój mandat, a nie to, by bronić demokratyczny Kraków". W innym fragmencie działacze PO i Nowoczesnej zarzucają Majchrowskiemu wyborczą kalkulację: "nie chcąc opowiadać się po stronie koalicji obywatelskiej (...), woli zostawić sobie furtkę do współpracy z PIS".

    Koalicja Platformy i Nowoczesnej deklaruje, że przedstawi krakowianom własne propozycje programowe i personalne.

Jacek Majchrowski jest prezydentem Krakowa od 2002 r. i jednym z najdłużej urzędujących prezydentów dużych miast. Kiedy rozpoczął urzędowanie, zawiesił członkostwo w SLD. W dotychczasowych wyborach startował pod szyldem własnego komitetu wyborczego jako kandydat niezależny, ale z poparciem partii politycznych (m.in. SLD, PSL, Lewicy i Demokratów). Cztery lata temu jako kandydat bezpartyjny zapewnił sobie poparcie PSL, SLD i Twojego Ruchu. Zdobywając 58,77 proc. głosów, pokonał wtedy kandydata PiS Marka Lasotę, którego poparło 41,23 proc. wyborców.

O fotel prezydenta Krakowa w tegorocznych wyborach poza Majchrowskim walczyć chcą: kandydatka Zjednoczonej Prawicy Małgorzata Wassermann, lider Nowoczesnej w Małopolsce Grzegorz Filipek, Konrad Berkowicz z partii Wolność, Łukasz Gibała jako kandydat niezależny oraz kandydat Partii Wolni i Solidarni Grzegorz Gorczyca.

 

Teresa Gut/bp