Bogdan Tosza wypowiedział umowę dyrygentowi na początku marca. Wtedy w obronie Michała Dworzyńskiego stanęli muzycy. Aby osiągnąć porozumienie, zaplanowano rozmowy na 7 kwietnia, a dyrygent miał prowadzić koncerty do końca sezonu artystycznego. Niedługo potem Dworzyński zaproponował, aby spotkanie odbyło się wcześniej. Tosza przystał na propozycję i do kolejnych rozmów miało dojść w miniony czwartek, 26 marca.

- W tym czasie nastąpił cały ciąg zachowań, potwierdzających moją wcześniejszą decyzję – przyznaje Radiu Kraków Bogdan Tosza – Ustalaliśmy coś, a następnego dnia okazywało się, że ustalenia dotyczą mnie, ale p. Dworzyńskiego już nie obowiązują. Chodzi też o składanie donosów na mnie do Urzędu Marszałkowskiego. To nie są rzeczy, które można zaakceptować - dodaje Tosza. - Nie było żadnego donosu – ucina Michał Dworzyński, który jednocześnie przypomina, że 12 lutego do Zarządu Województwa Małopolskiego trafił wniosek o odwołanie Bogdana Toszy, złożony przez pracowników filharmonii.

Ostatecznie w ubiegły czwartek dyrektor filharmonii wręczył Dworzyńskiemu wypowiedzenie.

Tosza zaznacza, że nigdy nie oceniał pracy artystycznej Michała Dworzyńskiego i nie ona była powodem zwolnienia. Niemniej, w piśmie dołączonym do wypowiedzenia 2 marca jedynym powodem rozwiązania umowy jest „negatywna ocena realizacji artystycznej”. - Później dyrektor zaczął wymyślać inne powody – dodaje Radiu Kraków Michał Dworzyński.

Jeszcze przed zatrudnieniem Dworzyńskiego Tosza otrzymał od orkiestry listę dyrygentów, z którymi zespół lubi pracować. Zwolniony niedawno Dworzyński był wówczas na pierwszym miejscu. - Dzisiaj, po półtora roku przeżywam porażkę, bo człowiek który ma talent dyrygencki, jest pozbawiony talentu organizacyjnego i umiejętności scalania ludzi - przyznaje dyrektor filharmonii. Michał Dworzyński nie chce polemizować z taką opinią na swój temat. Przypomina tylko, że podczas sobotniego koncertu, artyści i melomani przypięli do sukien i marynarek białe wstążeczki na znak solidarności ze zwolnionym dyrygentem. - Doceniony zostałem przez zespoły artystyczne, których przedstawiciele przyszli do mnie i wręczyli kwiaty. Odbyło się to przy aplauzie z estrady. Nie do końca takie zachowanie potwierdza to, ze jestem pozbawiony umiejętności scalania ludzi – komentuje Dworzyński.