Problemy ze streamingiem powodem przerwy w sesji nadzwyczajnej Sejmiku Województwa @malopolskaPL. Obrady będą wznowione prawdopobnie w czwartek. @RadioKrakow pic.twitter.com/afk1THbga9
— Magdalena Zbylut-Wiśniewska (@magdalenazbylu1) August 17, 2021
"Czy to jest przypadek, że przy tak ważnej sesji, dla wielu ludzi z PiS-u kontrowersyjnej, bo dotyczącej ideologii LGBT, następuje przerwanie transmisji? W byle szkole potrafią uruchamiać systemy informatyczne tak, żeby kontaktować się z dziećmi w domach, żeby prowadzić lekcje na odległość, a marszałek województwa małopolskiego razem z przewodniczącym nie potrafi zorganizować w sposób prawidłowy sesji zdalnej radnych województwa?" - pyta Krupa.
"Streaming jest funkcją, która jest zlokalizowana na serwerach zewnętrznych. Całkowicie niezależne od nas działanie. Zgodnie z ustawą jeżeli nie ma streamingu, nie mogą być kontynuowane obrady. To nie jest żadna kombinacja, machinacja, to jest sytuacja nadzwyczajna o charakterze technicznym" - komentuje Kozłowski.
"Po pierwsze podkreślenie, że w Małopolsce szanuje się wszystkich ludzi, że nikogo się nie dyskryminuje, że wszyscy są równi wobec prawa, że powołujemy się na tradycje, również te królewskie, życia wspólnego z innymi narodami, innymi wyznaniami, po prostu ze wszystkimi ludźmi, którzy mieszkają w Małopolsce" - mówi Jacek Krupa.
"Panika, która tutaj ogłaszają przedstawiciele opozycji, jest absolutnie nieuzasadniona. To są normalne negocjacje, w których oni próbują wcisnąć nam jakieś swoje oczekiwania, których my nie musimy spełniać, bo mamy traktatowo zagwarantowane prawo do kształtowania problemów obyczajowości we własnym zakresie. Nam chodzi tylko i wyłącznie o obronę rodziny, a nie o żadną dykryminację" - twierdzi Duda.
"Od ponad roku urząd marszałkowski wie, że jest problem. Został on zgłoszony na etapie uwag do protokołów komitetu monitorującego, był częścią życzliwych komentarzy zgłaszanych przez urzędników, był treścią dwóch oficjalnych wystąpień dwóch dyrektorów z różnych dyrekcji generalnych Komisji Europejskiej i wreszcie 14 lipca na ręce polskiego przedstawicielstwa przy Komisji Europejskiej złożono formalną skargę" - komentuje Urynowicz.