Paskudna ta aura. Na coś takiego mów się czasem po włosku-''brutto come il peccato” (brzydkie jak grzech).

A propos Italii - Małopolska swoim urokliwym krajobrazem nieco przypomina Toskanię. Gdyby jeszcze pogoda chciała się do tego dostosować  - w ojczyźnie Pinokia termometry pokazują 25 stopni! Kraina Dantego i Collodiego wciąga niczym chodzenie po bagnach.

Franciszek Józef I miał tytuł -"Großherzog von Toskana und Krakau" (wielkiego księcia Toskanii i Krakowa:)
I dobrze się składa-mamy nawet w Krakowie stolicę Toskanii - Kleparz nazywał się kiedyś Florencją.

Florencki język ma swój specyficzny urok. Tylko tutaj dom - casa - staje staje się hasą, gdzie można wyciągnąć z lodówki amerykański napój hoha-holę.

A za oknem świeci słońce (il sole) il tsole.
Niektórzy żartują, że polskie słowo "kobieta" (zupełnie różne od innych słowiańskich nazw) pochodzi od toskańskiego-"conbitta"-"istota lubiąca się przytulać". Niejedna przytuliłaby się chętnie do Bonda, szczególnie, gdy przemawia po toskańsku. Proszę posłuchać :)

 


A potem może na Kleparzu ( Florencji ) spotkać agenta 007 wybierającego warzywa ( gdzieniegdzie nazywane włoszczyzną) na obiad.

Dziś mijają 54 lata od premiery pierwszego BONDA. Do roli głównej w filmie zgłosiło się około 1000 kandydatów, w tym jeden, który naprawdę nazywał się James Bond (!).

Jak wiadomo rolę tę dostał pewien Szkot - i dobrze. Film miał ciekawą przygodę w Japonii- początkowo wydrukowano tam plakaty z tytułem ... "Nie chcemy doktora", ponieważ tytuł "Dr. No" został źle zrozumiany. W ostatniej chwili błąd został poprawiony.

Niech ktoś - może jakiś super agent 007 włączy słońce, po włosku il sole, a po florencku il tsole!