Z danych Biura Analiz Parlamentu Europejskiego wynika, że każdego roku we wspólnocie przez zanieczyszczenie powietrza umiera blisko 450 tysięcy osób, z tego 40 tysięcy w Polsce. Zdaniem BAPE, Polska traci ok. 7% PKB na likwidowanie skutków smogu, w tym na leczenie chorób płuc. Więcej na smogu tracą jedynie Słowacja, Czechy, Grecja i Węgry.

 

Do tej pory Parlament wprowadzał jedynie normy emisji dwutlenku węgla. Teraz ograniczona ma też zostać "produkcja" innych substancji: m.in. pyłu zawieszonego, ozonu, tlenków azotu, tlenków siarki czy metanu. Zdaniem komisji substancje te wytwarzają głównie przemysł, transport, rolnictwo i urządzenia grzewcze.
Kontrowersje w europejskim projekcie walki ze smogiem wywołały m.in. nowe normy emisji metanu. Gaz ten bowiem w naturalny sposób "wytwarza" bydło. Poseł europejskiej partii konserwatystów, Jadwiga Wiśniewska przekonywała dziś w europarlamencie, że "nakaz ograniczenia emisja tego gazu, to w rzeczywistości nakaz zabijania bydła". Jak mówiła: - Szacuje się, że w Polsce redukcja bydła mlecznego może sięgnąć nawet 42%. To rozwiązanie będzie bardzo niekorzystne dla Polski, ale też dla innych państw - mówiła Wiśniewska.


Wtórował jej niemiecki europoseł, Arne Gericke: - Krowy produkują metan. Brzmi zabawnie, ale tak po prostu jest. Tego nie da się powstrzymać, chyba, że się krowy zabije, albo ściągnie je z łąki i wprowadzi do stajni z filtrami powietrza. Nie róbmy z siebie głupków. Razem z moimi kolegami partyjnymi z Polski zaproponowaliśmy osiem poprawek, które wyłączają metan z [pakietu antysmogowego] i określają realistyczne limitu emisji amoniaku - mówił Arne Gericke. 
Jeszcze bardziej bezpośrednio wyraził się jeden z francuskich europosłów, który podczas głosowania krzyknął: - To powiedzcie nam od razu, jak mamy oduczyć krowy bekać?!


Takie wypowiedzi nie bawiły Julie Girling z komisji środowiska. Jej zdaniem europejczycy nie mogą sobie pozwolić na kompromisy, jeśli chodzi o walkę ze smogiem: - Setki tysięcy naszych mieszkańców umiera każdego roku przez zanieczyszczenie powietrza, miliony innych zmaga się z chorobami. To ogromna strata zarówno jeśli chodzi o ludzi, jak i o gospodarkę: tracimy dziesiątki miliardów euro na zwolnieniach lekarskich, przez choroby spowodowane przez smog - mówiła podczas sesji plenarnej.


Europejscy konserwatyści odnieśli jednak częściowy sukces - co prawda metan pozostał wśród gazów, których emisję kraje członkowskie muszą ograniczyć, jednak nie będzie to dotyczyło gazów "produkowanych" przed bydło. W przypadku pozostałych substancji (tlenki siarki, pył zawieszony, tlenki azotu) parlament zgodził się na ustanowienie rygorystycznych nakazów ograniczenia emisji.


Europejski program walki ze smogiem będzie sporym wyzwaniem przede wszystkim dla nowych członków Unii, w tym Polski. Nasz kraj będzie musiał od 2020 roku ograniczyć np. emisję tlenków siarki o 59%, a od 2030 - o 81%. Będzie to niezwykle kosztochłonny proces. Tylko w Polsce wdrożenie unijnego pakietu ekologicznego będzie kosztowało ok. 20 miliardów złotych rocznie. Pieniądze te nie mają jednak pochodzić z narodowego budżetu. Walka ze smogiem ma zostać pokryta ze środków unijnych.
- Przeciętny Kowalski w żaden sposób nie odczuje finansowo nowego pakietu antysmogowego - przekonuje w rozmowie z Radiem Kraków Paweł Ciećko, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. "Nowe unijne prawo przede wszystkim zapoczątkuje proces głębokiej modernizacji w polskim przemyśle. Zresztą, już to się dzieje. Spójrzmy chociażby na modernizację pieca w Nowej Hucie. Myślę, że to dobre rozwiązanie, które realnie przyczyni się do ograniczenia emisji zanieczyszczeń - dodaje Ciećko.

Pakiet antysmogowy będzie teraz, po przegłosowaniu poprawek, ponownie analizowany przez komisję. Później nastąpi drugie głosowanie.

 

 

Ze Strasburga, Karol Surówka/ar