Jacek Chrobak z Targowisk Miejskich przekonuje, że w drugim tygodniu stycznia parkowało tam ponad 200 aut na 340 dostępnych miejsc. "To nawet więcej niż parkowało do tej pory. Ludzie się przekonali do abonamentów. One kosztują 20 złotych. Osoby dojeżdżające do Krakowa wykupują je. Jest ich już wykupionych ponad 50" - mówi.

Abonament na parkowanie na tarnowskim Park&Ride mogą wykupić jedynie osoby korzystające z Małopolskiej Karty Aglomeracyjnej. Muszą to zrobić podczas przedłużania biletu okresowego na szybką kolej aglomeracyjną lub biletu zintegrowanego. 

Parking koło tarnowskiego dworca kolejowego został otwarty na początku grudnia 2015 roku. Kiedy wprowadzono opłatę 5 złotych za dobę, parking świecił pustkami. Dlatego miasto - wspólnie z radnymi - zdecydowało, że od maja 2016 roku opłaty zostaną czasowo zniesione. Wtedy parking zaczął się stopniowo wypełniać. Dzięki temu ruchowi udało się też spełnić założone przy dofinansowaniu wskaźniki zapełnienia. Promocja została przedłużona do końca 2017 roku. Symboliczną złotówkę wprowadzono od 1 stycznia 2018 roku. 

Podczas listopadowej sesji rady miasta, na której o tym decydowano, rady Jakub Kwaśny zaproponował, żeby pobierać opłaty jednie dla osób spoza Tarnowa. Jak podkreślał, nawet 70 procent parkujących na Park&Ride to kierowcy spoza miasta. Urzędnicy nie zdecydowali się jednak na takie posunięcie.  

Podczas wyjazdu z parkingu trzeba mieć ze sobą nie tylko blankiet z opłaconą opłatą za postój, ale także bilet z pociągu lub autobusu, do którego przesiedliśmy się zostawiając tam swoje auto. Teoretycznie może to zostać skontrolowane. Kara za niespełnienie tego wymogu wynosi 20 złotych za dobę. 

Budowa parkingu P&R koło tarnowskiego dworca kolejowego kosztowała 17 milionów złotych, z czego 11,5 miliona to dofinansowanie unijne.

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)