Chciał tego już 80 lat temu książę Roman Sanguszko, który 10 listopada 1938 roku w Sali Lustrzanej - w której także dzisiaj obraduje Rada Miasta - uroczyście przekazał Tarnowowi teren na Górze Świętego Marcina. Nie sporządzono jednak aktu notarialnego darowizny, dlatego miasto od lat spiera się z potomkami Sanguszków o prawo do ruin dawnego zamku. Książe Paweł chciał odsprzedać miastu to miejsce za milion złotych. Magistrat odpowiedział, że nie może zapłacić za coś, co uważa za swoją własność i mógłby się przez to narazić na zarzut niegospodarności.

Jednak zdaniem inicjatora uchwały Rady Miasta, Jacka Łabno, tutaj  nie ma mowy o biznesie, a o rzeczach wzniosłych, patriotycznych. "Milion złotych niczego nie załatwia. Dla historii Sanguszków milion złotych, według mnie, nie ma żadnego znaczenia. Myślę, że jesteśmy w stanie tymi działaniami przekonać księcia Pawła, aby spowodował, że ten zamek do Tarnowa wróci. To wydarzenie jest wydarzeniem historycznym. Najważniejszą ideą jest jednak zbudowanie tego Parku Niepodległości" - mówi.

Jak dodaje radny Jacek Łabno, poza samą nazwą mają tam być upamiętnione wydarzenia oraz osoby z historii Polski oraz Tarnowa. Zdaniem radnego Łabno, o wyglądzie tego miejsca i sposobach prezentacji wydarzeń od Chrztu Polski oraz zasłużonych osób, mógłby zdecydować otwarty konkurs. W tegorocznym budżecie miasta na utworzenie Parku Niepodległości zapisano 100 tysięcy złotych. 

Prezydent Roman Ciepiela przyznaje, że miejsce na Górze Świętego wymaga odnowy, żeby przypominało park. Jak przypomina, u podnóża wzgórza powstał park biegowy, a ma powstać także stanica rowerowa. "Czy sama nazwa będzie jakimś argumentem? Pozostawiam to bez komentarza. Faktycznie, w najbliższych latach powinniśmy zainwestować trochę publicznego grosza, żeby poprawić infrastrukturę tego parku i oddać go mieszkańcom po odnowie" - podkreśla Roman Ciepiela. 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)