Przeszukania objęły sądy: apelacyjny we Wrocławiu, okręgowe w Kielcach, Nowym Sączu i Tarnowie, oraz rejonowe w Zakopanem, Oświęcimiu i w Chrzanowie.

Kozioł na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami podkreślił, że czynności CBA przeprowadzane w tarnowskim sądzie, nie są związane z orzeczniczą działalnością sądu, czyli, że nie są związane ze sprawowaniem przez sąd wymiaru sprawiedliwości. "One są związane tylko i wyłącznie – taki obraz w tej chwili się rysuje - ze stroną ekonomiczną działalności sądu jako jednostki organizacyjnej. Dokumenty, którymi byli zainteresowani funkcjonariusze CBA, i które im wydano, są to dokumenty niedotyczące działalności orzeczniczej sądu; są to wyłącznie dokumenty dotyczące sfery organizacyjno-gospodarczej i ekonomicznej działalności sądu" – zaznaczył sędzia.

Dodał, że funkcjonariusze CBA posiadali stosowny nakaz wydany przez prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. "Do przeprowadzenia tych czynności udostępniono funkcjonariuszom jedno z pomieszczeń SO, bo byli tym zainteresowani. Funkcjonariusze zwrócili się o wydanie im  dokumentów. Te dokumenty zostały im dobrowolnie przekazane przez odpowiednie osoby z sądu" – zapewnił Kozioł.

Pytany przez dziennikarzy, czy czynności funkcjonariuszy CBA w sądzie nie są postrzegane jako naruszające w jakiś sposób niezawisłość sędziowską czy niezależność sądu, rzecznik powiedział: "Oczywiście nie może być jakiejkolwiek mowy o naruszeniu niezawisłości sędziowskiej czy też niezależności sądu. Funkcjonariusze działali w ramach przysługujących im uprawnień, posiadali wszelkie stosowne dokumenty upoważniające ich do przeprowadzenia tej czynności. A czynności te nie dotyczyły w ogóle sfery, nad którą rozciąga się niezawisłość sędziowska, bo one w ogóle nie dotyczyły spraw, które my rozstrzygamy tu, jako sędziowie – lecz ekonomicznej strony działalności sądu jako jednostki organizacyjnej".

Przeszukania przeprowadzone w środę przez CBA w siedmiu sądach w kraju to efekt działań procesowych związanych z przesłuchaniem świadków i pięciu podejrzanych w sprawie wyłudzeń na szkodę krakowskiego sądu apelacyjnego, a także ujawnieniem szeregu dokumentów wskutek wcześniejszych przeszukań, m.in w domu byłego prezesa SA w Krakowie – informowała w środę Prokuratura Krajowa.

Przeszukania zostały poprzedzone żądaniem dobrowolnego wydania rzeczy.

Według ustaleń prokuratury Sąd Apelacyjny w Krakowie zawierał z zewnętrznymi firmami liczne umowy o świadczenie fikcyjnych usług. Firmy te zlecały następnie zamówione przez Sąd Apelacyjny usługi pracownikom tego sądu, w tym jego ówczesnemu prezesowi. Miało się to dziać w latach 2013-2016.

"Poważne wątpliwości budzą opiewające na kilkaset tysięcy złotych umowy o dzieło zawierane przez Prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie z zewnętrznymi kontrahentami tegoż sądu" – napisano w komunikacie PK.

PK poinformowała, że z pozyskanych przez CBA i prokuraturę dowodów wynika, że również w tych sądach, w których w środę przeprowadzono przeszukania, mogły mieć miejsce nieprawidłowości w zakresie zlecania usług podmiotom zewnętrznym, którzy występują jako kontrahenci Sądu Apelacyjnego w Krakowie.

Dotychczas Prokuratura Regionalna w Rzeszowie postawiła w sprawie zarzuty pięciu podejrzanym: dyrektorowi SA w Krakowie Andrzejowi P., głównej księgowej SA w Krakowie Marcie K., dyrektorowi Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcinowi B. oraz dwóm osobom reprezentującym podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu - Katarzynie N. i Jarosławowi T.

Wszystkim postawiono zarzuty przywłaszczenia na szkodę SA w Krakowie kwot sięgających nawet przeszło 10 mln zł i zarzuty o charakterze korupcyjnym. Grozi im za to do 10 lat więzienia.

Według ustaleń PR w Rzeszowie wiodącą rolę w przestępczym procederze odgrywali dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., główna księgowa tego sądu Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B.

Jak podawała wówczas PK, dyrektor i główna księgowa są podejrzani o przekroczenie uprawnień i przywłaszczenie 10,4 mln zł. Dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa miał przywłaszczyć 758,6 tys. zł Takie przestępstwo zagrożone jest karą od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Dyrektor sądu jest też podejrzany o przyjęcie od jednego z przedsiębiorców korzyści majątkowej - 30 tys. zł, a księgowa - 20 tys. zł w postaci komputera, telefonu, zegarka oraz opłacenia kosztów pięciu pobytów u kosmetyczki – podała PK. Takie przestępstwa zagrożone są taką samą karą - od roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Katarzyna N. jest podejrzana o przywłaszczenie prawie 4,2 mln zł, a Jarosław T. - prawie 5,5 mln zł. Prokuratura podejrzewa mężczyznę o wręczenie korzyści majątkowej dyrektorowi sądu.

Czworo podejrzanych: dyrektorzy i przedstawiciele firm – decyzją rzeszowskiego sądu rejonowego – zostali aresztowani na dwa miesiące (do 11 lutego 2017 r.). Wobec głównej księgowej sąd zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 40 tys. zł, dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

Prokuratura złożyła zażalenie na tę decyzję sądu.

 

 

 

 

 

(PAP/Marcin Golec/ko)