Sąd w Dąbrowie Tarnowskiej juz w ubiegłym roku uznał, że Piotr Skrzyniarz musi oddać pieniądze, jakie dostał zajmując to stanowisko. Z wyliczeń sądu wynikało, że Skrzyniarz oddać ma ponad 70 tysięcy złotych. Po wyroku Skrzyniarz odwołał się od niego, teraz tarnowski sąd oddalił jednak jego apelację. Uznał, że sąd w Dąbrowie prawidłowo ustalił, że powołanie go na stanowisko szefa Rady Nadzorczej było niezgodne z prawem.

Z kolei zarówno według obrońców męża byłej wiceprezydent Tarnowa jak i  samego MPECu, to prawnicy tarnowskiego magistratu nie powinni dopuścić do powołania Skrzyniarza na to stanowisko.

Obrońca Skrzyniarza sugerował już przed sądem w Dąbrowie Tarnowskiej, że prawnicy magistratu wiedzieli o błędzie prawnym związanym z jego powołaniem, a zareagowali dopiero pod koniec kadencji w 2012 roku. Ale nawet wtedy o całej sprawie nie poinformowali MPECu - mimo że jeden z radców prawnych urzędu miasta Tarnowa zasiadał w radzie nadzorczej spółki. Obrona Skrzyniarza przekonywała, że, choć jego powołanie było niezgodne z prawem, wykonywał swoją pracę sumiennie - dlatego nie powinien zwracać wynagrodzenia.

Tarnowski sąd uznał inaczej. " Musimy zarzucic pozwanemu co najmniej niedbalstwo w sytuacji w której  doszło do wszczęcia procedury powołania go na stanowisko przewodniczącego Rady Nadzorczej. Nie budzi wątpliwości, że pozwany złożył oświadczenie niezgodne z prawdą. Stwierdził, że nie występują w jego przypadku przeszkody do objęcia tej funkcji - mówił sędzia Marek Syrek. Nie można przyjąc poglądu, że jeśli ktoś faktycznie wykonuje czynności należące np. do prezesa zarządu danej spółki, to będzie mu przysługiwało wynagrodzenie należne temu prezesowi, mimo, że tego powołania na odpowiednie stanowisko nie było" - wyjasniał sędzia Syrek.

Wyrok jest prawomocny.  

Męża wiceprezydent Doroty Skrzyniarz na stanowisko przewodniczącego rady w MPEC-u powołał prezydent Tarnowa  Ryszard Ścigała w 2008 roku. Skrzyniarz kierował Radą 3,5 roku. Po tym czasie jego miejsce w Radzie zajął sam Ścigała. Sprawa wyszła na jaw dopiero w 2013 roku, po doniesieniach lokalnych mediów. MPEC przeprowadził analizę prawną i okazało się, że Skrzyniarz rzeczywiście powołany był niezgodnie z prawem.

Spółka najpierw zwróciła się do męża byłej wiceprezydent o zwrot pobranej pensji. Gdy ten odmówił, sprawa trafiła do sądu. Ten już rok temu nakazał Skrzyniarzowi oddać pieniądze, Skrzyniarz jednak odwołał się od tego wyroku. W czwartek tarnowski sąd nie uznał jego odwołania. Piotr Skrzyniarz będzie musiał  w sumie zapłacić około 80 tysięcy złotych. Ponad 74 tysiące to niesłusznie pobrana pensja, do tego trzeba dodac jeszcze odsetki i około 9 tysięcy kosztów sądowych.   

Przypominamy: Mąż byłej wiceprezydent Tarnowa przegrał proces

 

 

(Agnieszka Wrońska/Agnieszka Bednarz/ko)