Chodzi o szkolenie dla egzaminatorów, które odbyło się w 2011 roku, kiedy Sady nie był jeszcze dyrektorem. Miał on przyjechać na szkolenie już po zakończonych zajęciach, podpisać się na listach obecności i otrzymać zaświadczenie konieczne do wykonywania zawodu egzaminatora. Spóźnienie tłumaczył porodem żony. Nie przyznaje się do winy. Sprawa była umarzana m.in. ze względu na przedawnienie, ale ostatecznie skończy się w sądzie.

Jak wyjaśnia rzecznik sądu w Tarnowie Tomasz Kozioł, "oskarżony stanął pod zarzutem tego, że w Muszynie i Tarnowie, wyłudził poświadczenia nieprawdy w zaświadczeniu o odbyciu szkolenia okresowego dla egzaminatorów ruchu drogowego, poprzez podpisanie list obecności na wszystkich zajęciach w dniach 10-12 marca 2011 roku. Czym podstępnie wprowadził w błąd ówczesnego dyrektora MORD w Tarnowie, co do swojej obecności na całości wspomnianych zajęć".

Dyrektor MORD w Tarnowie Jarosław Sady wyjaśnia, że spóźnił się na szkolenie w Muszynie, bo 11 marca rodziła mu się córka i był wtedy z żoną w szpitalu. Jak przekonuje, był na szkoleniu i w nim uczestniczył. "Nie przyznaje się do postawionych mi zarzutów i udowodnię to przed sądem" - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków. Mężczyzna podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków, że o nieprawidłowościach podczas szkolenia zawiadamiał anonimowo jako pracownik MORD jeszcze przed wykryciem afery korupcyjnej, w której został skazany. Jak mówi: "Ktoś by powiedział, że się mszczę. Wydaje mi się, że jeżeli ma być sprawiedliwość to niech dotyczy każdego. Dlaczego jednemu wolno pewne rzeczy robić, a drugiemu nie wolno. Ponieśmy wszyscy konsekwencje".

Sprawa zakończyłaby się umorzeniem m.in. ze względu na przedawnienie, ale nie pozwolił na to były pracownik MORD, skazany w aferze korupcyjnej. Po jego interwencji Prokuratura Generalna uchyliła postanowienie Prokuratora Rejonowego w Tarnowie o umorzeniu sprawy. Akt oskarżenia trafił do sądu.

"Pan Sady nie odbył tego szkolenia. Przyjechał w sobotę 11 marca wieczorem po formalnym zakończeniu szkolenia. Postawił przysłowiową flaszkę wódki i to była jego obecność na szkoleniu. Wydaje mi się, że tak nie powinno być. Powinien zostać skreślony z listy egzaminatorów, nie powinien pobierać pensji przez tyle lat, nie powinien egzaminować osób, które egzaminował. Pytanie czy te egzaminy są ważne? Wydaje mi się, że nie powinny być ważne" - mówi były pracownik MORD.

Do czasu prawomocnego wyroku, Urząd Marszałkowski, który nadzoruje prace Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego nie będzie podejmował żadnych decyzji w sprawie dyrektora ośrodka.

 

Bartek Maziarz/wm