- Szkołę kończyłem w Wadowicach. Pomyślałem - dlaczego nie? Życie pisze różne scenariusze. Skończyłem tę szkołę. Nie wiem, jak to się stało. Moja szkoła średnia to było technikum mechaniczne. Pierwsza moja praca była na bloku porodowym w szpitalu powiatowym w Wadowicach. Wtedy trudno było przebić taką barierę, że mężczyzna jest położnym. Personel i pacjentki traktowały to z uśmiechem - mówi w rozmowie z Radiem Kraków Grzegorz Chajdaś, położny ze szpitala imienia Żeromskiego w Krakowie.
Jak podkreśla Chajdaś, jest on często mylony z lekarzem. "Za każdym razem muszę prostować, że nie jestem ginekologiem, ale położnym. Koleżanki przyzwyczaiły się do mnie. Zaczynają mnie trakować jak kobietę. Zastanawiam się, kiedy zacznę miesiączkować. Oczywiście żartuję. Jestem chyba jedynym facetem, który zna świetny przepis na łazanki lub sernik na zimno" - dodaje.
Małgorzata Piątkowska-Kowalska, oddziałowa oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu imienia Żeromskiego podkreśla, że mężczyzna w zespole łagodzi zachowania i obyczaje. "On wpływa jonizująco na nasz zespół. Współpraca układa nam się bardzo dobrze. Oby tak dalej. Widzę już panie, które będą chciały zobaczyć, jak się nam pracuje z panem Grzegorzem. To atut. Jesteśmy jednym z niewielu oddziałów, na którym mamy położnego" - podkreśla.