Po interwencji radnego kontrolę w instytucji przeprowadził także Urząd Miasta. Wykazała ona liczne nieprawidłowości, między innymi nierzetelne prowadzenie ksiąg rachunkowych i wypłacanie swojej zastępczyni, a prywatnie żonie, wynagrodzenie większe niż otrzymywał sam dyrektor teatru.

Urzędnicy nakazali Bartoszowi Szydłowskiemu usunięcie nieprawidłowości. Mimo tego, złożył on rezygnację ze stanowiska, a nowym dyrektorem teatru została Ewa Wolniewicz.

Całą sprawę do końca grudnia prowadziła krakowska prokuratura, która ostatecznie zrezygnowała z dalszego postępowania. Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo, ponieważ działania byłego już dyrektora teatru nie noszą znamion przestępstwa. Umorzony został zarzut niegospodarności, czyli wyrządzenia znacznej szkody w mieniu gminy Kraków, ze względu na to, że ewentualna szkoda wyniosła tylko około stu pięćdziesięciu tysięcy złotych.

- Nie była ona zatem znacznej wartości. Z tego powodu postępowanie umorzono. Były pewne nieprawidłowości, dochodziło do pewnych działań, które mogły powodować szkody w mieniu gminy, ale nie były to szkody znacznej wartości – mówi Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Drugi zarzut dotyczący nieprawidłowego prowadzenia ksiąg rachunkowych zostanie wkrótce także umorzony, choć warunkowo.

Sam Bartosz Szydłowski ma mieszane uczucia. "To ulga podszyta goryczą. To dwa lata insynuacji i oszczerstw. Kontrola wewnętrzna wykryła nieprawidłowości. To standard w instytucjach kultury. Nieprawidłowości formalne w instytucjach są nagminne. Po to są kontrole, żeby to poprawiać. Łaźnia w tym kontekście nie wypadła gorzej od innych. W pewnym momencie jednak to napompowano w kontekście oskarżeń radnego" - mówi Szydłowski, były dyrektor Łaźni Nowej, a obecnie dyrektor artystyczny teatru.

Jak mówi prezydent Jacek Majchrowski, decyzja prokuratury go nie dziwi. "Rzetelnie przeprowadzono to śledztwo. Kontrola urzędu wykazała standardowe uchybienia. Nie było tu nic wielkiego" - podkreśla.

Adam Kalita najprawdopodobniej złoży zażalenie na decyzję Prokuratury Okręgowej. Kalita nadal uważa, że sprawa nie jest zamknięta i to co się działo w Łaźni Nowej to skandal. "To strata dla mieszkańców. Oni współfinansują instytucje kultury. Pół roku temu prokuratura informowała o postawieniu zarzutów byłemu dyrektorowi Łaźni Nowej. Prawdopodobnie wystapię do prokuratury z zażaleniem na to postanowienie. Przynajmniej wystąpię o zapoznanie się z aktami sprawy" - mówi.

 

 

 

(Tomasz Bździkot/ko)