Kierowca wyjaśnił podróżującym, że ma alergię na psią sierść. Nie pomogło tłumaczenie, że pies może jechać z tyłu pojazdu.

"Informowaliśmy, że to pies przewodnik. Że ma odpowiedni certyfikat, szczepienia, mieliśmy na to dokumenty i że jesteśmy "w prawie", żeby jechać" - relacjonuje w rozmowie z reporterką Radia Kraków Jacek Zadrożny, szwagier niewidomej kobiety.

ZOBACZ FILM Z MIEJSCA ZDARZENIA

 

Dodajmy, że pani Jolanta nie pierwszy raz zmaga się z takimi problemami. W marcu wygrała proces z okulistą, który odwołał wizytę, gdy dowiedział się, że w jego gabinecie pojawi się pies przewodnik. "Jola jest bardzo energiczną osobą, bardzo dbającą o swoją niezależność. W tym właśnie bardzo pomaga jej pies" - komentuje Zadrożny. 

Oburzony tą sytuacją jest również Tomasz Koźmiński prezes małopolskiego okręgu Polskiego Związku Niewidomych. "Myślę, że osobom z tej firmy przydałoby się zaproszenie w nasz świat. Mogą przyjść, dostaną gogle i zobaczą świat z naszej perspektywy. Zobaczylibyśmy, jak by się zachowali i poczuli" - proponuje Koźmiński. 

Sprawa wywołała w internecie lawinę komentarzy - tym bardziej, że innym podróżującym pies - przewodnik nie przeszkadza. "Żaden pies by mi nie przeszkadzał. A ten - tym bardziej. Są one dobrze przeszkolone, pomagają przecież tylko swoim opiekunom" - twierdzą zgodnie pasażerowie busów pytani przez reporterkę Radia Kraków. 

Takie psy są szkolone od pierwszych miesięcy życia. Nie są domowymi zwierzątkami, ale psami na etacie. Potrafią bezpiecznie przeprowadzić swojego opiekuna przez miasto, alarmują go też o niebezpieczeństwach, których nie widzi.

Na burzę w mediach społecznościowych szybko zareagował przewoźnik - firma Janiso. Na swoim profilu na Facebooku umieścił krótkie oświadczenie.
 

Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą psi przewodnicy mogą podróżować komunikacją zbiorową, wchodzić do restauracji, przychodni zdrowia - wszędzie tam, gdzie idą ich właściciele.

 

 

(Katarzyna Maciejczyk/ew)