Zarówno Joanna Sadzik, jak i ksiądz Grzegorz Babiarz uważają się za prezesa stowarzyszenia. Duchowny razem z kilkunastoma ochroniarzami wszedł dziś do siedziby organizacji. Pracownicy relacjonują, że byli zastraszani przez mężczyzn towarzyszących duchownemu. Jeden z nich wręczył Joannie Sadzik dyscyplinarne zwolnienie. Kobieta została również popchnięta. Zamieszanie w siedzibie stowarzyszenia trwało blisko godzinę.
    Następnie Joanna Sadzik i ksiądz Grzegorz Babiarz w towarzystwie swoich prawników za zamkniętymi drzwiami prowadzili negocjacje. Rozmowy trwały siedem godzin. Po ich zakończeniu Joanna Sadzik powiedziała, że strony zgodziły się tylko w jednej kwestii - że poczekają na rozstrzygnięcie sprawy przez sąd.

Za Joanną Sadzik, która po poniedziałkowym spotkaniu z Babiarzem wypowiedziała się dla mediów, stały tłumy pracowników Wiosny, niektórzy z nich mieli łzy w oczach. Jak podkreśliła Sadzik, "nie chodzi o zarząd, o nią czy ks. Babiarza, tylko o projekty społeczne, zwłaszcza o Szlachetną Paczkę". Jak poinformowała, na spotkaniu z ks. Babiarzem zostało wypracowane porozumienie, ale ks. Babiarz niespodziewanie wycofał się z niego, mimo że było wypracowane w wyniku negocjacji. Zgodnie z tym nieprzyjętym porozumieniem – relacjonowała Sadzik – ona i jej zarząd mieli m.in. wycofać się z Wiosny i nie wypowiadać do mediów do momentu rozstrzygnięcia sądu o tym, kto jest prezesem stowarzyszenia. Również ks. Babiarz miał się wycofać z Wiosny i nie wypowiadać do mediów.

"Chcieliśmy to (podpisać porozumienie - PAP) zrobić dla pracowników, chcieliśmy zawalczyć o to, żeby ludzie mogli normalnie realizować projekty społeczne, bo tak naprawdę nie chodzi o zarząd, ani prezesa, księdza, Joannę, tylko chodzi o nasze projekty społeczne, o tych ludzi, którzy na końcu od państwa (dobroczyńców - PAP) dostają paczkę, o dzieci, z którymi pracują nasi wolontariusze" – powiedziała.

Sadzik oświadczyła, że teraz czeka na rozstrzygnięcie sądu o tym, kto zostanie wpisany do KRS jako prezes i zarząd stowarzyszenia. Zarówno pełnomocnik ks. Babiarza, jak i Sadzik złożyli wnioski do sądu o wpisanie ich do KRS jako władz organizacji założonej przez ks. Jacka Stryczka.

Z kolei ks. Babiarz, współpracownik ks. Jacka Stryczka, powiedział dziennikarzom, że jest "ważnie urzędującym prezesem Wiosny" oraz że przyszedł w poniedziałek do siedziby stowarzyszenia po to, aby "uzdrowić strukturę organizacji", a celem jego działania jest dobro stowarzyszenia.

Według relacji pracowników Wiosny, ks. Babiarz dostał się w poniedziałek do siedziby Wiosny podstępem - rano do drzwi zapukał kurier i w języku angielskim powiedział, że ma przesyłkę, a za nim do budynku Wiosny weszli ks. Babiarz i jego mecenas oraz "panowie w ciemnych okularach ze słuchawkami w uszach, którzy wkroczyli bardzo szybko do wszystkich pomieszczeń".

Konrad Kruczkowski powiedział dziennikarzom w imieniu pracowników, że kiedy pracownicy wyjaśniali, że nie wiedzą, kto jest prezesem Wiosny, ponieważ sytuacja w KRS jest niejasna, zaczęto im grozić konsekwencjami prawnymi. Osoby, które weszły do budynku, kazały pracownikom IT udostępnić serwery komputerów. Sadzik z kolei zdementowała informacje, że w poniedziałek ks. Babiarz groził jej i innym pracownikom "zwolnieniem dyscyplinarnym". Przyznała, że "jeden z panów popchnął" ją, kiedy wychodziła z pomieszczenia.

Konrad Kruczkowski w imieniu pracowników zapowiedział, że we wtorek normalnie przyjdą do pracy, ponieważ "najważniejsze są projekty stowarzyszenia". Jak dodał: "(...) dzisiaj kolejny raz sparaliżował (ks. Babiarz-PAP) naszą pracę, kolejny raz doprowadził do sytuacji, w której wykrwawiamy się z zaufania publicznego". Kruczkowski poprosił partnerów i darczyńców Wiosny, aby "wytrwali".

Pytany o to, co się stanie, jeśli sąd zdecyduje o wpisaniu księdza do KRS, zaznaczył, że nie może odpowiadać za wszystkich pracowników, jednak w jego ocenie praca z ks. Babiarzem może okazać się niemożliwa. Jak dodał, jeszcze w ubiegły piątek części pracowników "mailowo grożono konsekwencjami prawnymi, w tym zwolnieniem dyscyplinarnym".

W poniedziałek, jeszcze przed spotkaniem z Joanną Sadzik, ks. Babiarz wydał oświadczenie. Napisał w nim m.in., że za zadanie stawia sobie "bezpieczeństwo, uzdrowienie, rozwój" w stowarzyszeniu Wiosna. Podkreślił też: "Od 11 lutego 2019 roku Wiosną zarządzały osoby do tego nieuprawnione - prawo określa je mianem uzurpatorów".

Pod koniec marca krakowski sąd na wniosek ks. Babiarza zdecydował o wykreśleniu z KRS nazwiska Joanny Sadzik i jej zarządu jako władz Wiosny. Jednocześnie nie podjął decyzji o wpisaniu ks. Grzegorza Babiarza jako prezesa stowarzyszenia. W KRS wciąż nie ma nazwiska prezesa Wiosny. Pełnomocnik ks. Babiarza Paweł Kusak poinformował PAP, że wpis taki jest formalnością.

Według sądu powołanie Joanny Sadzik i jej zarządu 11 lutego było bezprawne, ponieważ 4 lutego Sadzik została odwołana z funkcji, a jej zarząd złożył wówczas rezygnację; decyzje te były skuteczne i nie zostały cofnięte w wymaganych terminach.

Joanna Sadzik, wcześniejsza szefowa projektu Szlachetnej Paczki, została prezesem Wiosny w październiku 2018 r. Zastąpiła na tym stanowisku ks. Jacka Stryczka, który podał się dymisji po tym, jak Onet opublikował artykuł wskazujący na mobbing w stowarzyszeniu. Sprawą zajmuje się prokuratura, przesłuchiwani są kolejni świadkowie.

4 lutego walne zgromadzenie Wiosny odwołało Joannę Sadzik i powołało na prezesa ks. Grzegorza Babiarza, psychoterapeutę, wykładowcę akademickiego, a także współpracownika ks. Jacka Stryczka. Sadzik twierdziła, że nie wie, dlaczego została odwołana. 11 lutego walne zgromadzenie, w innym niż poprzednio składzie, przywróciło Sadzik i jej zarząd. To właśnie to działanie sąd uznał za bezprawne.

W lutym krakowska kuria, proszona przez PAP o stanowisko, poinformowała, że ks. dr Grzegorz Babiarz otrzymał zgodę na kandydowanie do władz stowarzyszenia Wiosna. Zaznaczyła także, że Wiosna nie jest stowarzyszeniem kościelnym i samodzielnie wybiera swoje władze.

Stowarzyszenie Wiosna w Krakowie działa od 2001 r. Liczy 21 członków i zatrudnia 121 osób. Początek stowarzyszeniu dała grupa studentów duszpasterstwa akademickiego WIO (Wspólnota Indywidualności Otwartych). Najważniejsze przedsięwzięcie stowarzyszenia – Szlachetna Paczka - z roku na rok rozwijało się, pomoc otrzymywało coraz więcej rodzin. W pierwszej edycji prezenty dostało 30 ubogich rodzin, w 2017 r. – ponad 20 tys. rodzin. W ostatniej, 18. edycji akcji, czyli po aferze związanej z mobbingiem, pomoc trafiła do 17 tys. rodzin. Wiosna realizuje także inne akcje dobroczynne, edukacyjne, np. Akademię Przyszłości.

 

 

 

IAR/PAP/bp