Czego turyści oczekują od swoich przewodników? Gości odwiedzających Kraków pytała reporterka naszej rozgłośni. Jedno jest pewne – między oprowadzającym i jego grupą musi "zaiskrzyć"
- "Wolę chodzić sama, bo często jest tak, że przewodnik skupia się na jakimś określonym zabytku, podczas gdy o wiele ciekawsze rzeczy są tuż obok. A te z kolei opisze bardzo krótko"
- "Najlepiej jak jest młody, bo lepiej złapie kontakt z młodymi turystami. Z kolei starszy ma więcej doświadczenia"
- "Najgorszy przewodnik to... nijaki. Musi być głębia. Raz mieliśmy taką sytuację i raczej go nie polecimy znajomym"
A jakiego turysty nie chcieliby oprowadzać po Krakowie przewodnicy? W rozmowie z reporterką Radia Kraków przewodnicy wspominali gości bardzo roszczeniowych ("Żądali niemożliwego"), zbyt samodzielnych i wszechwiedzących ("Odłączali się od grupy, wiedzą wszystko lepiej, ignorują ramy czasowe zwiedzania danego obiektu"), a także... nietrzeźwych. "Zdarzyła mi się nieraz grupa już mocno, rzekłbym rozweselonych ludzi. I naprawdę trudno było wytłumaczyć wielkiemu, postawnemu panu, że z puszką piwa w ręku do katedry na Wawelu nie wejdzie" – wspomina jeden z przewodników. Czasem przewodnik miał pełnić funkcję opiekuna. "Grupa uczniów szkoły podstawowej zażądała wolnego czasu. Panie nauczycielki poleciły mi więc zaopiekować się tymi młodymi ludźmi, a one w tym czasie pójdą na kawę. Odpocząć" – przypomniała krakowska przewodniczka.
Bywało też tak, że turyści uparcie szukali w Krakowie... Pałacu Majów.
Wspomnienia krakowskich przewodników zebraliśmy w audycji "Pod Lupą".