- Teraz musimy pokonać kuriozalny tor przeszkód. Pierwsza przeszkoda to potężna barierka. Później stajemy przed kolejną barierką, którą musimy przeskoczyć. Potem kolejna przeszkoda, czyli torowisko: kamienie, szyny. Nie jest to sympatycznie przygotowane - skarży się nowohucki aktywista Maciej Twaróg.

Jak podkreśla Iwona Mikrut-Purchla z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, przejście w tym miejscu powstało... przez pomyłkę. "Podwykonawca, który miał zrobić to przejście, z niewiadomych przyczyn przesunął to kilkadziesiąt metrów dalej. On będzie musiał to poprawić. Oczywiście nie dostanie za to pieniędzy i będzie się musiał tłumaczyć. Tam nie będzie możliwości przechodzenia" - dodaje Mikrut-Purchla.

Właśnie ta informacja, że docelowo nie będzie przejścia dla pieszych w rejonie kopca Wandy, wzbudza ogromne kontrowersje. "Zostaliśmy odcięci od naszych zielonych terenów!" - alarmują mieszkańcy Nowej Huty, a miejscy aktywiści zwracają uwagę, że jak to często bywa w Krakowie, drogowcy zapomnieli o pieszych. Ci, aby dostać się na kopiec Wandy, będą musili korzystać z oddalonego o kilkaset metrów przejścia podziemnego, które powstaje przy ulicy Ptaszyckiego.

Nowohuccy aktywiści jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji apelowali, aby Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wybudowała przejście podziemne lub kładkę dla pieszych, tak aby przejście na kopiec Wandy nie stanowiło problemu. Próśb tych jednak nie wysłuchano.

 

 

 

 

(Grzegorz Krzywak/ko)