Brakuje pokoi dla pacjentów, lekarzy, a nawet na sprzęt
Liczby mówią same za siebie. Pięć lat temu lekarze przyjmowali 4 tysiące pacjentów rocznie. Teraz dwa razy więcej. W 2013 roku hospitalizacji było 700. W ubiegłym roku - 1700. Na oddział przyjmowanych jest też więcej dzieci. Zdarza się, że mali pacjenci są na sali z dorosłymi.
Przez brak wystarczającej liczby gabinetów lekarskich wydłuża się czas oczekiwania na wizytę, albo dwóch pacjentów jest badanych w jednym pokoju.
- Przeprowadzam wywiad z pacjentem, a tuż obok inny pacjent jest badany. Może być taka sytuacja, że intymność zostanie zaburzona. Staramy się tego pilnować, ale jest to bardzo ciężkie - mówi Małgorzata Woś, kierowniczka oddziału okulistyki. Sami lekarze też się skarżą. - Mamy dwa komputery. Moglibyśmy mieć więcej, ale nawet nie mamy gdzie ich postawić - dodaje Woś. Już teraz kilka drogich aparatów jest upchniętych w jednej sali i trzeba się przyciskać.
"Chcemy się rozwijać, mamy specjalistów"... nie ma miejsca
- Potrzebujemy sali operacyjnej z prawdziwego zdarzenia. Nie mamy warunków, żeby należycie hospitalizować i leczyć małych pacjentów. A cały czas myślimy o rozwoju oddziału o pomoc dla wcześniaków - wylicza Małgorzata Woś, kierowniczka oddziału okulistyki.
Dyrekcja szpitala rozkłada ręce i mówi, że oddziału nie da się powiększyć, czy zrobić przybudówki. - Rzeczywiście okulistyka pracuje w warunkach straszliwej ciasnoty - mówi Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Żeromskiego w Krakowie i dodaje, że na innych oddziałach też są problemy. - Rozpoczęliśmy remont kilku oddziałów i na czas prac musimy jakoś rozmieścić chorych - tłumaczy.
Problemy okulistyki nie są jednak tymczasowe. Zdaniem dyrektora rozwiązaniem mogłoby być przejęcie dodatkowego skrzydła budynku, zajmowanego obecnie przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie. Konflikt między Centrum a Szpitalem trwa od wielu lat.
Spór o skrzydło szpitala: "Wynieść na ulicę?"
Skrzydło budynku, o którym mowa, jest własnością Centrum Krwiodawstwa. Szpital od lat stara się jednak o przejęcie tego fragmentu budynku. Wśród propozycji była między innymi zamiana budynków. Rozmowy nie zostały jednak sfinalizowane. Dyrektor "Żeromskiego" pisał w tej sprawie nawet do Ministerstwa Zdrowia. Odpowiedzi od ministra wciąż nie otrzymał.
- Barbarzyństwem jest to, że jest to wykorzystywane na magazyny, na archiwa. To mogłoby służyć chorym. Budynek, w majestacie prawa, ale jest po prostu okupowany przez Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa - ocenia Friediger. Jolanta Zatorska, szefowa Centrum na takie zarzuty odpowiada, że w pomieszczeniach, oprócz archiwum znajdują się też m.in. chłodnie na krew i mroźnia do przechowywania osocza. - Aktem notarialnym staliśmy się właścicielami tego budynku i wykorzystujemy go na cele niezbędne dla funkcjonowania Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na terenie całego województwa. Trudno nam jest wynieść się na ulicę.
Zatorska podkreśla, że w nowej siedzibie Centrum (przy ulicy Rzeźniczej na krakowskich Grzegórzkach) nie ma wystarczająco dużo miejsca, aby przenieść tam część dokumentacji medycznej składowanej w Nowej Hucie.
Centrum ma plany... ale nie ma pieniędzy
- Dla nas to też nie jest komfortowa sytuacja - twierdzi Zatorska i deklaruje, że Centrum chciałoby się wyprowadzić z Huty. Placówka za milion złotych kupiła działkę tuż obok swojej siedziby na Rzeźniczej. W planach jest wyburzenie stojącej tam kamienicy i wybudowanie nowoczesnego budynku, przystosowanego do potrzeb Centrum Krwiodawstwa. Na kilku kondygnacjach znajdowałyby się tam chłodnie, a w przyziemiu mroźnia. Wszystko byłoby w pełni zautomatyzowane.
Dyrekcja ocenia, że realny czas powstania nowego obiektu to 3 lata. Pod warunkiem, że Centrum otrzymałoby dofinansowanie z Ministerstwo Zdrowia.
Teresa Gut/jgk