- Płacę 60 złotych, teraz za jeden lek mam zapłacić 1000 złotych. Skąd na to brać pieniądze? Skąd? Chcą nam dać zamienniki. Gros osób kupowało te zamienniki ze względu na finanse, ale źle się czuli. Dlaczego my mamy zmieniać dobrze dopasowane leki? Dopasowanie takiej immunosupresji to nie jest rach-ciach. To trwa miesiącami, latami - mówi Danuta Grochot.

Pani Danuta w liście opisuje sytuację innych rodzin, które teraz mają taki sam problem jak ona. Liczy na konkretne wskazówki lub rozwiązanie tej sprawy. Takie zmiany to - zdaniem Danuty Grochot - duży problem. Co miesiąc trzeba się zastanawiać, czy leki będą finansowane, czy nie. "Nie wiem co będzie za 3 miesiące. Lista leków refundowanych jest zmieniana. W zeszłym roku było to samo" - mówi.

- Te obwieszczenia ogłaszane są raz na dwa miesiące w dzienniku urzędowym ministra zdrowia. NFZ pełni rolę wykonawcy, nie decyduje o liście leków refundowanych - odpowiada Monika Skalny z małopolskiego oddziału NFZ.

Listę ustala ministerstwo zdrowia, które co jakiś czas negocjuje ceny leków z firmami farmaceutycznymi. Jeśli lek jest za drogi, musi być zastąpiony innym. Jak zapewnia wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, ministerstwo nie dopuszcza do sytuacji, w której pacjent będzie pozbawiony leków i będzie musiał za nie płacić kilka tysięcy złotych. "Pacjent, który te leki przyjmował, powinien się zgłosić do lekarza i będzie miał kontynuowane leczenie tym lekiem, o tym samym składzie chemicznym" - podkreśla.

 

 

 

(Dominika Baraniec/ko)