Na ciekawy przypadek inspektorzy natknęli się w Brzesku. Tam, co prawda sklep był zamknięty dla klientów, ale pracowało w nim 9 osób, w tym kierownik. Prowadzili inwentaryzację. W trakcie kontroli kierownik wyjaśniał, że sądził, że zabroniony jest tylko handel i na niedzielę zarządził przeprowadzenie remanentu. Teraz musi zapłacić mandat w wysokości 1000 złotych.


    Z kolei w podkrakowskich Proszowicach otwarty był sklep, gdzie pracowały dwie ekspedientki. Właściciel myślał, że uda mu się ominąć zakaz, bo w sklepie było stoisko z kwiatami. Inspektorzy stwierdzili jednak, że nie była to przeważająca działalność, która kwalifikowałaby placówkę jako kwiaciarnię.

W kwietniu zakazem handlu będą objęte aż cztery z pięciu niedziel.

 

Teresa Gut/bp