Maciej Kot zwyciężył w sobotę w konkursie Letniej Grand Prix w skokach narciarskich w Wiśle Malince. To jego druga wygrana w cyklu, w którym prowadzi z kompletem punktów. Drugi był Norweg Anders Fannemel. Na najniższym stopniu podium stanął Niemiec Andreas Wellinger. Dla Macieja Kota jest to czwarte w karierze zwycięstwo w zawodach Letniej GP, w tym drugie w Wiśle. Poprzednio wygrał tu 21 lipca 2012 r.

Polak prowadził już po pierwszej serii, w której oddał najdłuższy skok (133,5 m). Na półmetku miał 130 pkt. Drugi Fannemel (131 m) tracił do niego 4 pkt., a trzeci Wellinger (126 m) – 6,1 pkt. W finale Kot przypieczętował zwycięstwo lądując na 127 m. Uzyskał łącznie 250,3 pkt. Norweg skoczył pół metra bliżej i stracił ostatecznie do zwycięzcy 4,6 pkt. Wellinger uzyskał 125 m i 241,8 pkt.

W czołowej „dziesiątce” znaleźli się jeszcze dwa inni Polacy. Siódmy był Jan Ziobro (124 m, 126,5 m), a dziesiąty Kamil Stoch (123 m, 121,5 m). Dobrze wypadli Jakub Wolny i Andrzej Stękała, którzy poprawili swoje lokaty z pierwszej serii i zakończyli konkurs odpowiednio na 20. i 21. miejscu.

Do drugiej serii nie zakwalifikowali się: 35. Klemens Murańka (113 m), 42. Stefan Hula (113,5 m), 43. Piotr Żyła (112 m), a także ubiegłoroczny zwycięzca Dawid Kubacki (107,5 m), który zajął 45. miejsce i Bartłomiej Kłusek (98 m), który po dyskwalifikacji Francuza Ronana Lamy Chappuis, został sklasyfikowany na 49. pozycji.

Dzień wcześniej na skoczni w Wiśle Malince rozegrano konkurs drużynowy. I choć w poprzednim konkursie indywidualnym nadawali ton walce Polacy, tym razem w rywalizacji zespołowej na podium się nie znaleźli. Wygrała Norwegia (Johann Andre Forfgang, Tom Hilde, Joachim Hauer, Anders Fannemel) przed Słowenią i Niemcami. Polska z Klemensem Murańką, Dawidem Kubackim, Kamilem Stochem i Maciejem Kotem w składzie była szósta.

Polacy - poza Kotem – odstawali od czołowych skoczków, choć przed konkursem po cichu myśleli nawet o podium. „Taki był cel minimum. Nie udało się i trzeba to "przyjąć na klatę". Mieliśmy dziś pecha, jeśli chodzi o warunki. Wiatr bardzo kręcił. Trzeba było mieć szczęście. Po wtóre nasze skoki też nie były tak dobre, jak mogły. Każdy z nas mógłby coś poprawić. Walczyliśmy o podium, ale nie udało się.” – powiedział Kot.

Stoch swój start określił jako „kiepski”. „Jedynie Maciej skakał dziś dobrze, ale i on nie ustrzegł się błędów. Nie wiem, co miało na to wpływ? Może jakaś jednostka treningowa, a może po prostu tak miało być? Moje skoki były zupełnie inne niż tydzień temu w Courchevel. Czułem, jakby ktoś odciął mi nogi. Głowa nie znalazła porozumienia z resztą ciała. Ten dzień był dla mnie trochę frustrujący, bo przed własną publicznością chce się skakać jak najlepiej. Ale to jednak dopiero początek lata” – powiedział Stoch.

PAP/ms/RK