– Za nami kilka ciężkich nocy. Nikt nie spał dobrze z powodu tego, co się stało. To były dla nas bardzo trudne momenty, ale myślę, że dziś pokazaliśmy, jak silna jest nasza drużyna, że potrafimy być razem w trudnych momentach. Mam na myśli także tych, którzy nie ścigają się w tym wyścigu. Kiedy wczoraj przyszły ze szpitala dobre wiadomości, to dodało nam pewności, animuszu i także wczoraj walczyliśmy o zwycięstwo dla Davide Balleriniego, ale dziś to był mój dzień. Planowaliśmy zaatakować nieco później, ale zobaczyłem, że wszyscy bardzo cierpią. Taka była nasza strategia na ten etap, abym zaatakował “na solo”, drużyna we mnie wierzyła. – Dziś rano poprosiłem naszego oficera prasowego, aby dał mi numer Fabio i zabrałem go ze sobą na etap. Obiecałem sobie, że bez względu na to, jak ciężko będzie, będę walczył. Wiedziałem, że będę cierpiał, ale Fabio cierpi o wiele bardziej i to właśnie dlatego przypuściłem dziś taki atak - mówi Remco Evenepoel.

/Kamil Szyjka/