Arka Gdynia - Cracovia Kraków 0:3 (0:2)

Bramki: 0:1 Airam Cabrera (23-karny), 0:2 Luka Maric (32-samobójcza), 0:3 Javi Hernandez (90+4).

Żółta kartka - Arka Gdynia: Christian Maghoma.

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 4 223.

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Luka Maric (85. Marcus Vinicius), Adam Marciniak - Adam Deja, Michał Nalepa (64. Rafał Siemaszko), Michał Janota - Luka Zarandia, Maciej Jankowski, Nabil Aankour (64. Mateusz Młyński).

Cracovia Kraków: Michal Peskovic - Diego Ferraresso, Ołeksij Dytiatjew, Niko Datkovic, Michal Siplak - Cornel Rapa, Milan Dimun (90. Jakub Serafin), Janusz Gol, Javi Hernandez, Mateusz Wdowiak (82. Sebastian Strózik) - Airam Cabrera (82. Filip Piszczek).

W ostatnim, stojącym na słabym poziomie meczu 18. kolejki piłkarskiej ekstraklasy, Arka przegrała w poniedziałek na własnym stadionie z Cracovią 0:3 (0:2). Był to dopiero drugi wyjazdowy triumf krakowskiej drużyny. Po raz pierwszy w tym sezonie podopieczni trenera Michała Probierza zdobyli natomiast na obcych boiskach więcej niż jedną bramkę.

Pierwsza połowa toczyła się w sennym tempie, a urozmaiciły ją dwa gole dla lepiej zorganizowanych i ofensywnie grających gości. Pierwsza nie musiała paść, ale w 23. minucie Michał Nalepa w bezsensowny sposób sfaulował wślizgiem w polu karnym Javiera Hernandeza, a „11” na bramkę zamienił Airam Cabrera.

W 32. minucie zrobiło się 2:0 dla Cracovii. Po wrzutce z lewej strony Mateusza Wdowiaka środkowy obrońca Arki Luka Maric trącił piłkę rękę i ta tuż przy słupku wpadła do siatki.

Wyjątkowo niemrawo grający gdynianie tylko raz zagrozili bramce rywali. W 26. minucie, po długim podaniu Marica, Michala Peskovica starał się lobować Maciej Jankowski, ale zrobił to tak nieumiejętnie, że golkiper krakowskiej drużyny bez trudu złapał piłkę.

Na początku drugiej połowy przycisnęli gospodarze i w 51. minucie z dystansu uderzył Michał Janota, ale bramkarz „Pasów” wybił piłkę poza linię końcową. Żółto-niebiescy egzekwowali cztery rzuty rożne z rzędu, jednak bez efektu.

Po przerwie gra toczyła się pod dyktando zawodników Arki, ale ich akcjom brakowało precyzji i zdecydowania, dzięki czemu Peskovic nie miał za wiele pracy.

Z kolei Cracovia szukała okazji do zdobycie kolejnych bramek z kontry i w 87. minucie, po stracie byłego piłkarza gości Adama Deji, tuż obok słupka uderzył Cornel Rapa.

W czwartej minucie doliczonego czasu załamanych arkowców dobił Hernandez, który z łatwością minął w polu karnym Christiana Maghomę oraz Damiana Zbozienia, a następnie bez trudu pokonał Pavelsa Steinborsa.

Krakowianie, co prawda bez fajerwerków, osiągnęli swój cel (była to ich pierwsza w historii ligowa wygrana w Gdyni) i dzięki temu zwycięstwu liczą się w walce o górną ósemkę. Całkowicie zawiedli gospodarze, którzy ponieśli trzecią kolejną porażkę, w tym jedną w Pucharze Polski.

Powiedzieli po meczu:

Michał Probierz (trener Cracovii): „Kilka tygodni temu graliśmy zdecydowanie lepiej w Gdańsku z Lechią i gdybyśmy, jak dzisiaj, otworzyli wynik z rzutu karnego, może skończyłoby się podobnie jak z Arką, a tak przegraliśmy w Gdańsku 0:1 najlepszy nasz mecz w tej rundzie. Trzeba pogratulować naszej drużynie dyscypliny i organizacji gry. Zawodnicy bardzo dobrze realizowali założenia taktyczne, aczkolwiek przydarzył nam się w drugiej połowie moment, w którym traciliśmy za dużo piłek. Sporo dały nam jednak zmiany, bo Strózik i Piszczek wnieśli do naszej gry świeżej krwi, dzięki czemu lepiej utrzymywaliśmy się przy piłce. Mamy bardzo ważne trzy punkty i możemy spokojnie przygotowywać się do kolejnych meczów. Wiemy, jak ciężko wykaraskać się z dołu, zrobiliśmy mały krok, ale to wciąż za mało. Patrzymy na górną ósemkę i pomimo tego fatalnego startu zrobimy wszystko, aby się w niej znaleźć. Mieliśmy wiele urazów i tym bardziej się cieszę, ze mamy takiego kapitana jak Janusz Gol, który trzy kolejki grał ze złamanym palcem. Teraz czas, aby wsparli nas kibice, bo musimy trzymać się razem. Atmosfera jest trudna, jest sporo niedomówień, ale mam nadzieję, że w bardzo ważnym kolejnym spotkaniu z Pogonią Szczecin kibice będą naszym 12. zawodnikiem.”

Zbigniew Smółka (trener Arki Gdynia): „Ponieśliśmy wysoką, moim zdaniem zbyt wysoką porażkę. Należy jednak pogratulować rywalowi, który był bardzo dobrze usposobiony. Goście dostali łatwą bramkę od nas na 0:1. Próbowaliśmy później kreować grę, ale w pierwszej połowie krakowianie oddali dwa celne strzały i zdobyli dwie bramki. Na pewno tych goli nie musieliśmy dostać. Dużo słabiej wyglądaliśmy od gości pod względem motorycznym. Spojrzałem w statystyki, z których wynikało, że my pokonaliśmy 113 kilometrów, a rywale 120. To bardzo duża różnica i to było widoczne, bo Cracovia była lepiej dysponowana fizycznie. Czasami są takie mecze, że nic się nie udaje. Nogi nas nie niosły, boisko było ciężkie i gra nam się nie układała. Moi zawodnicy dali z siebie tyle, ile mogli i nie mogę mieć do nich pretensji. Próbowałem ratować ten mecz ofensywnymi zmianami, bo czułem, że jeśli przy stanie 0:2 zdobędziemy bramkę, będzie jeszcze szansa powalczyć o punkty, ale nie udało się. Czułem, że taki mecz może przyjść i musimy po męsku przyjąć tę porażkę i dalej ciężko pracować, bo jeszcze daleka droga, żeby ten zespół miał powtarzalność.”

(PAP/WS)