Bardzo długo czekają kibice drużyny z Nowego Sącza na piąte zwycięstwo w ekstraklasowych rozgrywkach swoich pupili. Ostatni raz zwyciężyli 17 września, w dziewiątej kolejce. Pokonali wówczas Bruk-Bet Termalicę Niecieca 1:0.

Sobotni pojedynek zaczął się dla sądeczan nie najlepiej. Z powodu kontuzji za Dawida Szufryna na boisko musiał wejść - w 16. minucie - Płamen Kraczunow. Kilkadziesiąt sekund później jednak zdobyli pierwszego gola. Patrik Mraz zagrał piłkę z lewej strony - prawie z linii bocznej boiska - w kierunku pola karnego. W nim poślizgnął się Jakub Wawrzyniak i sam przed bramkarzem znalazł się Aleksandyr Kolew. Celnie uderzył, a sędzia gola uznał chociaż gdańszczanie reklamowali iż napastnik Sandecji, przy przyjęciu piłki istotnie pomógł sobie ręką.

Przed przerwą Lechia miała dwie bardzo dobre okazje do wyrównania. W 21. min Marco Paixao spudłował mając przed sobą tylko Michała Gliwę. Z kolei 45. min. Simeon Sławczew, naciskany przez obrońcę uderzył zbyt anemicznie, aby zaskoczyć golkipera.

Drużyna z północy Polski wyrównała w 51. min. Nim padł strzał, wykonała najpierw kilka podań w okolicach pola karnego rywali. Akcję wykończył Flavio Paixao uderzając nie do obrony z 16. metra.

Gdy było trzy minuty do końca regulaminowego czasu gry Joao Oliveira ograł w polu karnym trzech graczy Sandecji, po czym nie dał szans do obrony Gliwie. Jednak sądeczanie zdołali wyrównać w doliczonym czasie gry. W zamieszaniu podbramkowym Mraz wepchnął piłkę do siatki.

W przerwie pamiątkową koszulkę otrzymał Wojciech Trochim. W sobotnim meczu po raz setny zagrał w oficjalnym meczu Sandecji.

Sandecja Nowy Sącz - Lechia Gdańsk 2:2 (1:0)
Kołew 17', Mraz 90+2' - F.Paixao 51', Oliveira 87'

PAP/AD