Zapis rozmowy Jacka Bańki z Piotrem Nowakiem, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Nie myśli pan, że władze Krakowa i Małopolski powinny wydać wspólne oświadczenie, że jeśli TS Wisła nie zrezygnuje ze współpracy z pseudokibicami to skończy się finansowanie?

- Pan zmierza do pytania czy siłownie mogą mieć ludzie, którzy są kojarzeni z pseudokibicami. To problem. Każdy musi mieć szansę na prowadzenie działalności gospodarczej. Nie widzę nic złego w tym, żeby kibice mieli siłownię na obiektach Wisły.

Czy to nie jest tak, że nagle ktoś usiłuje nam „wcisnąć” wizerunek „Miśka” jako poważnego biznesmena?

- On swoje odpokutował i się zmienił. Nie znam tego pana i trudno mi powiedzieć czy to jest biznesmen. To jednak obywatel Krakowa i Polski i ma takie same prawa jak ja.

Ale nie tak dawno rozmawialiśmy o przypadku, jak to „Misiek” kradł z hipermarketu maczety i przyjechał tam porsche jednego ze sponsorów.

- To sytuacja ewidentna, gdzie kradzież jest przestępstwem. To absurdalne, że wynosi się maczety warte parę złotych do samochodu wartego majątek, które dodatkowo zostało pożyczone. To należy potępić. To było coś złego. Jeśli człowiek jest kojarzony z tym środowiskiem to od tego jest policja i inne instytucje. Niech one dbają o to. Jak usłyszę od sądu, że ten człowiek jest przestępcą to będę podejrzliwy i powiem, że należy na niego uważać. Ja bym radził stosować odpowiednie miary do każdego z nas.

To w takiej mikro skali przypomina trochę sprawę Trynkiewicza, kiedy wpadliśmy w zbiorową histerię i chcieliśmy go jeszcze raz skazać.

- Absolutnie się zgadzam. Mechanizm jest taki sam. Jak rozumiem ostatnie publikacje to chodzi o to, żeby uniemożliwić człowiekowi działalność gospodarczą, bo to może być miejsce do prowadzenia nielegalnej działalności. Osądzajmy na podstawie faktów a nie konfabulacji. To histeria, że lepiej jest zapobiegać. To proste, ale można tam zrobić monitoring, to będzie przecież miejsce publiczne. Wczorajszy wywiad prezesa Miętty i Wawro mówi o intencjach. Lepiej mieć kibiców z boku i na nich patrzeć niż ich mieć gdzieś na osiedlach w piwnicy i tam ich infiltrować. Widzę element histerii. W ten sposób możemy wsadzić wszystkich. Jak daleko to pójdzie? Jak ktoś stwierdzi, że jestem niepoprawny to zabroni mi się wykładania i dostane zakaz wstępu na uczelnię? Tak samo jest z „Miśkiem”. Lepiej mu nie pozwolić nic zrobić, bo on może zrobić coś złego. To niepoważne.

Rozmawiałem z jednym przedstawicieli AWF, który nie chciał rozmawiać o sytuacji z „Miśkiem” tłumacząc się tym, że się boi. Jeśli wśród pracowników naukowych jest taka opinia to znaczy, że mamy problem?

- Tak. Jeśli tak jest i to są uzasadnione groźby, to jest to niebezpieczne. To znaczy, że żyjemy w rozchwianym państwie. To przykład anomii społecznej, gdzie nie jesteśmy pewni treści norm porządkujących życie społeczne. Mi się wydaje, że tak jeszcze nie jest, ale trzeba sprawdzić czy coś takiego nie grozi. Środowisko kibiców tak działa. Wypowiadanie się negatywnie o tym środowisku jest zarzewiem zachowań niebezpiecznych. Nie powinno być jednak poczucia zagrożenia, bo na uczelni analizuje się fakty.

A gdyby się tak zdarzyło, że na tej uczelni będzie podpisywał indeksy „Misiek” to wtedy tez powiemy, że przynajmniej mamy go na oku?

- Jeśli spełni wszystkie wymogi ustawy, będzie miał tytuł magistra czy doktora to nie widzę problemu. Należy rozgraniczać porządki. Jeśli kibicuje Wiśle to jestem zły i nie powinienem wykładać? Jak będę chodził na siłownię na Wisłę, co służy zdrowiu, to będę bandytą? To absurd i szaleństwo.

A pan swojego syna wysłałby na zajęcia z walk ulicznych do „Miśka”?

- Pewnie tak. Jeśli to by były metodyczne zajęcia, które bawią moje dziecko to nie mam z tym problemu. Przyglądałbym się temu i oceniał. Jeśli usługa spełnia wymogi rynku to nie widzę problemu. Nie szalejmy, jak ktoś o kimś mówi coś złego to nie będę do niego chodził. Trzeba być racjonalnym, posługiwać się faktami i je oceniać. Gdybym usłyszał, że dzieje się tam coś złego, to będę pierwszym, który powie w mediach, że tam jest coś złego. Jednak jeśli nie będzie podejrzanych znamion to nie widzę powodu, żeby tam chodzić.

Nie dostrzega pan żadnego niebezpieczeństwa?

- Oczywiście jest potencjalne niebezpieczeństwo, że to będzie źródło patologii i nieszlachetnego kibicowania. To może być miejsce, gdzie będzie łamane prawo. W mediach się mówi o narkotykach wśród kibiców. Trzeba być czujnym, patrzeć na ten interes. Zawsze jest niebezpieczeństwo, że te środowiska mogą wciągać młodych ludzi w patologie. Pewne działania młodzi mogą uznać za przysługę a będzie to przestępstwo. To jest niebezpieczeństwo. Ciągle myślę czy człowiek jest z natury zły i robi z góry coś, co może spowodować, że inni będą cierpieli? Nie wiem. To dylemat. Zachowałbym jednak czujność jeśli chodzi o to środowisko. Ono nie jest tylko z powodów medialnych uważane za podejrzane. Tak wynika także z relacji policji. Nie chodzi tylko o kibiców Wisły czy Cracovii. Zatrzymuje się wszystkich. Od razu się wtedy zapala czerwona lampka, że to jest środowisko, które jest skłonne do zachowań tego typu. Należy zachować czujność.