Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Mariuszem Andrzejewskim z Uniwersytetu Ekonomicznego.

Rachunek finansowy wskazuje jednoznacznie jaki powinien być los kopalni Brzeszcze?

- Absolutnie, jako ekonomista, nie zgadzam się z takim podejściem. To normalne, że w różnym czasie jak chodzi o koniunkturę, poważne zarządzane firmy, nie powinny mieć problemów w czasie strat. Powinny być przygotowane także na to, żeby w trudnych czasach się utrzymać na rynku. Mówimy oczywiście o dobrych i dużych firmach. W przypadku Kompanii Węglowej te warunki zostały złamane. Kopalnie były źle zarządzane, właściciel nie podjął odpowiednich działań. Dlatego jesteśmy teraz straszeni, że trzeba wywiesić białe flagi i się poddać.

 

Ale jest teraz plan restrukturyzacji. Jak go pan ocenia?

- Pan uważa, że to restrukturyzacja? Zamknąć i wygasić? To nie tak. Gdzie są warianty tego planu? Rząd przychodzi i przystawia górnikom pistolet do głowy. Jak się nie zgodzą to i tak będzie upadłość. Gdzie są warianty? To podstawowa rzecz. Rozumiem, że jest decyzja o tym czy się zgadzają na likwidację kilku kopalń. Jak się nie zgadzają to i tak nie ma alternatywy. To nie jest plan restrukturyzacji. Był czas, wiele osób o tym wcześniej mówiło. Była mowa, że trzeba łączyć górnictwo z energetyką. Taka forma nie jest rozpatrywana.

 

Spośród 14 kopalni, do wygaszenia przeznacza się 4. Te kopalnie generowały 80% strat. W Brzeszczach 250 złotych trzeba dokładać do każdej wydobytej tony. Palacz zarabia 4800 złotych. Wiadomo jakie są przywileje związkowców. Wszystko jest w porządku?

- Ten temat o przywilejach jest tematem zastępczym i nie chcę go omawiać. To jest w kwestii rozwiązań prawnych w strukturach tych jednostek. Na ten temat było cicho, nikt nie mówił z rządu o tym negatywnie. Jak teraz chcą coś zrobić to jest zwalanie winy na związki. Przy tak poważnym temacie ekonomicznym, mówienie o związkach zawodowych jest tematem zastępczym. Nie dam się wciągnąć.

 

Te pieniądze tak czy inaczej są wydawane. Chodzi o pieniądze publiczne.

- Wydobycie w kraju wynosi kilkadziesiąt milionów ton. Wiemy jaki to obrót razy cena za tonę węgla. Jaką kroplą w morzu są wydatki na związki zawodowe? Jak to jest kilka procent to jest to problem, ale sądzę, że tak nie jest. Zajmijmy się liczbami, które dotyczą restrukturyzacji. Kwestia dopłat do tony węgla to jest temat do dyskusji. Dzisiaj z Kompanii Węglowej jest sprzedawany węgiel za około 500 złotych netto. To różny węgiel, o różnej kaloryczności. To kwestia wydobycia węgla o dobrej jakości i takiej organizacji sprzedaży, żeby on był sprzedawany w naszym kraju, żeby była w tym zakresie stworzona możliwość większego eksportu. 10 milionów ton eksportujemy i tyle samo importujemy. To jest zjawisko, którym powinniśmy się zająć. Te czynniki zewnętrzne powinny być przerobione przez rząd. W tym zakresie powinny być te warianty przepracowane czy nie pójść w stronę eksportu. Być może przy możliwości walki o większy eksport, trzeba dopłacać i utrzymać pozycję Kompanii Węglowej. Jak nie to się wycofamy z własnego rynku. On jest dla nas podstawowym źródłem energii. Ze 160 terawatogodzin produkowanej w Polsce energii, 140 jest z węgla wydobywanego w kopalni. Musimy o tym pamiętać.

 

Dosypać publicznego grosza? Zasypać tę dziurę?

- Nie wypowiem się, że dosypać. Odpowiem, że nie należy tracić rynku. Nie możemy go oddawać za darmo. Musi być restrukturyzacja, żeby nie wyszło jak w przypadku stali i stoczni. Kto wie za ile będzie węgiel w przyszłym roku? Po 60 czy 100 dolarów? Jak będzie po 100 dolarów a my stracimy rynek lub restrukturyzacja będzie polegała na sprzedaży terenów pogórniczych albo sprzedaży złóż, to czy da pan gwarancje, że ktoś nie przyjdzie i nie zrobi interesu na naszych oczach? Z czym my zostaniemy? To już kolejna branża. Doświadczenia jeśli chodzi o stocznie i huty, nakazują ostrożność w likwidacji zakładów pracy.

 

Jak pan komentuje brak społecznego przyzwolenia na pomoc z pieniędzy publicznych dla branży górniczej? Czytamy na forach, że „jak mój zakład pracy będzie nierentowny to nikt mi nie pomoże.” Tymczasem jesteśmy stale szantażowani przez związkowców, którzy blokują tory, jadą do Warszawy i żądają pieniędzy.

- Ja podchodzę jako ekonomista. Tak duża spółka nie może być oceniana z punktu widzenia wyników za 1,2 lata. W tak dużej spółce, której właścicielem jest Skarb Państwa, kapitały powinny być tak ogromne, że nawet jak przychodzi duża strata, to powinno ich wystarczyć na pokrycie strat. Jak prywatna firma osiąga duże straty do do kogo jest wyciągana ręka? Do właścicieli. Tu właścicielem jest Skarb Państwa. Ja bym powiedział, że na gruncie ekonomii to normalne zjawiska. Ci, którzy tak twierdzą, niech się wezmą za rozliczenie tych, którzy doprowadzili do tej sytuacji, jeśli chodzi o odpowiedzialność za decyzję w ostatnich latach. Tyle mam do powiedzenia. To też temat zastępczy. Wszyscy będziemy mówić o związkach, groszu publicznym a nikt nie powie o planach i wariantach na restrukturyzację.

 

Reasumując, żadna kopalnia nie powinna być zamknięta?

- Może trzeba utworzyć jedno ministerstwo, gdzie będą rozpatrywane decyzje odnośnie energetyki i jej źródeł. Czy w tym zakresie nie są popełniane non stop błędy? Tak są. O tym trzeba rozmawiać. Rozpatrzyłbym pomysł byłego premiera – naprawimy górnictwo bez likwidacji kopalni. Autora programu mamy. Dziwię się, że premier Kopacz nie podejmuje takiego wariantu. Ona jest zobowiązana do realizacji strategii wystawionej przez byłego premiera.