Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Małgorzatą Wassermann.

 

Sekretarz Rady Europy apeluje o zastosowanie się do rekomendacji Komisji Weneckiej. Dziś w tej sprawie do Polski przyjedzie też wiceszef Komisji Europejskiej. Porozmawia z przedstawicielami rządu i prezydentem. Mimo wszystko zostanie po staremu?

- Nie. Dużo się dzieje. To dobre rzeczy. Został powołany zespół fachowców, który pracuje nad rozwiązaniem problemu. Z drugiej strony doszło do spotkania polityków. Prowadzimy rozmowy. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby ten polityczny spór rozwiązać. Jest pytanie tylko o dobrą wolę opozycji.

 

Pani wierzy w kompromis? Spór to tlen dla opozycji. Dla państwa cofnięcie się o krok , czyli publikacja wyroku TK, też pewnie nie wchodzi w grę.

- Są dwie różne rzeczy. Odnoszę wrażenie, że opozycja nie ma innego pomysłu jak awantury. To bolesne dla Polaków. Ja nie mam cienia wątpliwości, że TK miał obowiązek zastosować się do ustawy. Dopiero wedle nowych przepisów mógł stwierdzić jej niekonstytucyjność. Tu widzę problem po stronie osoby profesora Rzeplińskiego, który zachowuje się, jakby nie chciał, żeby TK pracował w ciszy. On eskaluje konflikt.

 

Jak to będzie? W tym tygodniu TK ma orzekać ws. podziału gmin na okręgi wyborcze. Spotka się w składzie 5 lub 12-osobowym. Co to będzie?

- To będzie spotkanie towarzyskie. Jasno w konstytucji jest zapisany trójpodział władzy. To bezsporne. Przepisy uchwala Sejm. TK może stwierdzać ich niekonstytucyjność. Nie może być sytuacji, w której TK mówi, że jego ustawa nie obowiązuje. Jakbyśmy do czegoś takiego doszli, to TK mógłby zdelegalizować partię polityczną. Zachowaniem prezesa Rzeplińskiego zaburzyliśmy trójpodział. Prezes powinien zastosować się do ustawy. Jak skompletuje skład i pełny skład wyda wyrok i stwierdzi niekonstytucyjność ustawy, to ten wyrok opublikujemy i będziemy go wszyscy respektować.

 

TK odniósł się do zmian wprowadzonych przez PiS. Sytuacja jest zapętlona. Budujemy dwie alternatywne rzeczywistości?

- Tu sięgamy problemu politycznego. Proszę zobaczyć na sekwencję wydarzeń. Jest czerwiec, zmieniamy ustawę o TK. Nie wiadomo po co. W tej zmianie bierze udział 3 sędziów TK. To etycznie wątpliwe. Dochodzi do działań Sejmu i TK w trybie wyjątkowo szybkim zajmuje się zmianami. Był poniedziałek. Posłowie PO złożyli wniosek o tak zwane zabezpieczenie. To było postanowienie, które po paru godzinach TK w pełnym składzie wydał i powiedział, że wzywa Sejm do powstrzymania się od wyboru nowych sędziów. Mało tego. Z praktyki wiemy, że nie jest możliwe w takim czasie wydanie postanowienia. Jakby tego było mało, to orzeczenie przeczy czterem poprzednim. To zachowanie wzbudziło we mnie wątpliwości co do bezstronności TK. Mamy kontynuację tego. Z drugiej strony tak ważne ustawy jak OFE, czekały w TK 18 miesięcy. Nie miał Trybunał problemu z tym, że tyle miesięcy ludzie czekają. Jakie zarzuty stawia sędzia Rzepliński? On mówi, że będzie paraliż TK. Jaki paraliż jak najważniejsze ustawy czekają po 1,5 roku? Jest 15 sędziów, pracuje 135 pracowników a statystyka pokazuje, że jest 6 spraw na sędziego rocznie. Chcę usłyszeć, co mają do powiedzenia sędziowie sądów powszechnych, gdyby pracowali w takich warunkach.

 

Blok prawicy może cofnąć się i opublikować orzeczenie?

- Gdybyśmy nie brali pod uwagę sytuacji, w której możemy się cofnąć, to by nie doszło do rozmów. Kompromis polega na tym, że każda ze stron się cofnie. Po to się spotykamy, żeby na płaszczyźnie prawnej wypracować lepsze rozwiązanie, ale też chcemy to zrobić na płaszczyźnie politycznej. Najważniejsze jest dobro Polski. Liczę na dobrą wolę wszystkich uczestników sporu.

 

Pomijając sam kryzys, nie jest przykro patrzeć jak Bruksela zaczyna nas grillować?

- Jest przykro. Mnie się jednak w głowie nie mieści sytuacja, kiedy Polacy proszą o to grillowanie. To zaskakujące.

 

Jednak wcześniej PiS też skarżył się w Brukseli na różne sprawy.

- Nie do końca się zgodzę. Znowu mamy sytuację z precedensem. Do tej pory było oczywiste, że jak Polak startuje na jakieś stanowisko, to wszyscy Polacy go w UE popierają. Teraz jest głosowanie nad panem Wojciechowskim. Co zrobiła PO? Zagłosowała przeciwko rodakowi.

 

Ale miejsce dla Polaka zostaje.

- My tak nigdy nie rozmawialiśmy. To Polak i ma szansę. To ważne dla kraju. Partykularne interesy nie powinny wygrywać na zewnątrz.

 

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa mówi, że Brzegi nie nadają się do organizacji ŚDM. Kuria mówi, że nie ma planu B. Co robić?

- Rozwiązywać problemy. Wiem, że to się dzieje. Zagrożenia są niwelowane. Prace trwają, wojewoda pracuje i jest w kontakcie ze wszystkimi osobami. On pracuje, żeby było dobrze. Ta lokalizacja została wybrana bez naszego udziału. Dostaliśmy to. To nie czas na żale, ale stan przygotowań, który zastaliśmy, był zerowy. Musimy zrobić wszystko od początku. Wierzę, że uda się doprowadzić do szczęśliwych i bezpiecznych Dni.

 

Może trzeba przeciąć spekulacje i zrobić wszystko, żeby uroczystości jak najszybciej przenieść na Błonia?

- Być może nie będzie takiej potrzeby. Po to są raporty. One usuwają przeszkody. Jakby się nie udało przeszkód usunąć to będzie decyzja. Mamy jeszcze czas. Mam nadzieję, że się uda.

 

Pani byłaby za zmianą lokalizacji?

- To nie jest kwestia, czy ja bym była. To kwestia służb. Jak one uznają, że to zagraża bezpieczeństwu, dojdzie do przeniesienia.

 

Będziemy czekać do 15 maja na raport. 1,5 miesiąca stracimy.

- Nie tracimy nawet dnia. Służby pracują. Co godzinę są podejmowane decyzje i są rozmowy. Bierzemy pod uwagę drugą lokalizację. Jest jeszcze trzecia lokalizacja. Są warianty alternatywne.

 

Na początku kwietnia powinniśmy poznać też projekt ustawy antyterrorystycznej. Na razie znamy podstawowe założenia. Jest wątpliwość, jak głęboko ona będzie ingerowała w życie prywatne obywateli. Opozycja pyta, czy ustawa nie zostanie wykorzystana do walki politycznej.

- Opozycja zajmuje się sobą. Przy każdej ustawie opozycja się boi. W kraju mieszka 38 milionów osób. Rząd pracuje dla ich, nie tylko dla opozycji. Takie zagrożenia, jakie są dzisiaj, w przeszłości nie występowały. Czy chcemy mieć pełną ochronę danych osobowych czy chcemy czuć się bezpiecznie? Z prywatności zrezygnowało wiele państw, bo musiało. Służby mają tak dużo pracy związanej z naszym bezpieczeństwem na co dzień, że nie mają czasu zajmować się pojedynczymi osobami z opozycji.

 

Pani godzi się na to, żeby służby miały dostęp do pani wrażliwych danych?

- Powiedzmy uczciwie. Do tej pory służby mogły bez kontroli grzebać w moich danych. Od tej ustawy, która weszła w życie w lutym, jest to kontrolowane. Godzę się z tym, że chcąc chodzić po ulicach, muszę się liczyć z tym, że służby mogą reagować.