Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceprezydent Krakowa ds. edukacji, Katarzyną Cięciak.

W portalu, który pozwoli rodzicom i uczniom ocenić szkołę, będzie decydowała Edukacyjna Wartość Dodana?

- Nie. Portal „Nasze Szkoły” jest przewidziany po to, żeby w jednym miejscu zebrać wszystkie informacje na temat szkoły. Powstał przy współpracy z kuratorium i OKE, żeby w jednym miejscu pokazać dane podstawowe placówki i mocne strony szkoły czy wyniki egzaminów. Rodzic będzie mógł zdecydować, jakimi kryteriami się kierować przy wyborze placówki. To portal intuicyjny i pierwszy tego typu w Polsce. Rodzic po wejściu będzie miał do wyboru typ szkoły i lokalizację. Będzie miał wszystkie informacje – autoprezentacje szkoły, filmiki czy informacje o zajęciach dodatkowych, osiągnięciach. Jednym z elementów jest pokazanie EWD. Należy pamiętać, że to jest jeden z mierników. Nauczyciel ma nie tylko uczyć, ale także wychowywać. O tym trzeba pamiętać.

 

EWD pokazuje rzeczywiste postępy ucznia w szkole. To jest skomplikowane, bo najlepsze licea mogą mieć niższą EWD, bo tam idą dobrzy uczniowie. Tak czy inaczej ten miernik powinien decydować o wyborze dobrej szkoły.

- Tak, bo jest to wymierna rzecz. Niemniej jednak, w przypadku szkół zawodowych EWD nie jest tym wskaźnikiem. Tam się liczy egzamin zawodowy. To jeden z elementów branych pod uwagę. Portal też powstał po wielu dyskusjach, żeby znaleźć złoty środek. To są wirtualne otwarte dni placówek. Rodzice nie mają czasu na jeżdżenie do wszystkich szkół. Mogą sobie to sprawdzić w internecie a potem odwiedzić kilka placówek.

 

Nauczyciele się boją EWD. Mówią, że to skomplikowane i że są inne mierniki. Być może gdyby portal stawiał na EWD, można by było wskazywać dobre i słabsze szkoły.

- EWD jest decydującym miernikiem, ale były głosy, że nie możemy się kierować tylko tym. To nie jest jedyna rzecz brana pod uwagę. Portal też pokazuje inne strony szkoły.

 

Portal w dłuższej perspektywie posłuży do wygaszania najsłabszych szkół?

- Nie patrzyłabym tak. Ten portal ma skrócić dystans między rodzicami i szkołami. Ma uporządkować i uprościć zdobywanie informacji. Teraz rodzic musi sięgać do kilku szkół i szukać. Tu będzie miał kompleksową informację na temat szkoły.

 

Zmieniając temat, możemy powiedzieć, że do niepublicznych domów kultury wyciekają pieniądze z kasy miasta?

- Niepokojące są wyniki kontroli kuratorium, o które zwrócił się prezydent Majchrowski. Zauważyliśmy narastającą liczbę placówek zgłaszających się w celu prowadzenia działalności w tym charakterze. Lawinowo wzrasta liczba uczestników rejestrowanych w tych placówkach. Były sygnały, że zajęcia odbywają się w naszych samorządowych placówkach. Przedszkola na zajęcia dodatkowe dostają gratis 30 złotych z kasy miasta. Ta kontrola kuratora dała pełny ogląd jak to wygląda. Z 8 funkcjonujących, jeden podmiot jest bez zarzutów. Reszta ma uchybienia, na przykład prowadzenie działalności poza miejscem wpisanym w rejestrze, prowadzenie zajęć poza granicami gminy czy w przedszkolach podczas godzin jego działania.

 

Część z tych ośmiu domów kultury wyłudza pieniądze od miasta?

- Oni działają zgodnie z uchwałą Rady Miasta. Ona nie zaostrzała wymogów, które powinny być spełniane. Nie mieliśmy kontroli i możliwości wstrzymywania tych dotacji. Zgodnie z prawem wystarczyło, żeby zajęcia były raz w miesiącu. Na pewno niezgodne z uchwałą jest prowadzenie zajęć poza granicami miasta. Wydział edukacji będzie dochodził swoich roszczeń.

 

Skoro są placówki, których dzienniki obecności wypełniane są do przodu, to nie jest to wyłudzanie? Każdy uczestnik zajęć to pieniądze z kasy miasta.

- Kontrola była przeprowadzana w zakresie prowadzenia zajęć. My zastanawiamy się z prawnikami, na jakie kroki możemy sobie pozwolić. Niedługo przedstawimy nasze stanowisko. Będziemy się starać, żeby wszelkie nieprawidłowości rozwiązać.

 

Kontrola finansowa?

- Ona już trwa. Pewne nieprawidłowości już są weryfikowane. Prezydent został zobowiązany przez radnych do przedstawienia informacji na temat funkcjonowania tych placówek.