Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem Kukiz’15, Józefem Brynkusem.

 

W dzisiejszym wywiadzie dla PAP Jarosław Kaczyński komentuje dymisję Kazimierza Kujdy, prezesa NFOŚ, wcześniej wieloletniego szefa spółki Srebrna. Prezes Kaczyński mówi, że informacja o jego agenturalnej przeszłości spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Jak pan skomentuje te słowa i dymisję Kujdy? 

- Dymisja to dobre rozwiązanie. W przestrzeni publicznej nie powinno być osób skalanych współpracą z SB, UB czy innymi służbami PRL. Sprawa jest ewidentna. Te osoby są powiązane z ośrodkami dyspozycyjnymi, międzynarodowymi. Prezes Kaczyński nie wiedział? Dziwi mnie to. On się otacza ludźmi zaufanymi, na których może polegać. Jak to na niego spadło jak grom, źle to świadczy o możliwościach informacyjnych zaplecza prezesa. Jedna rzecz. Nie wolno banalizować współpracy Kujdy z aparatem represji Polski Ludowej. To się odnosi też do innych przykładów osób zajmujących eksponowane stanowiska. Jest TW Wolfgang, ambasador Przyłębski. Mamy do czynienia z trywializacją problemu współpracy osób z życia publicznego. To asumpt do zmian w ustawie lustracyjnej.

 

Ile jeszcze takich trupów w szafie na polskiej scenie politycznej czeka? Sprawa Kazimierza Kujdy jest o tyle ciekawa, że jego dokumenty były w zbiorze zastrzeżonym. Do tego przy tak szerokim katalogu osób zobowiązanych do składania oświadczeń lustracyjnych, szef NFOŚ tego obowiązku nie miał. 

- To na pewno zaniedbanie legislacyjne, jeśli chodzi o to, że szef NFOŚ nie był zobowiązany do składania takiego oświadczenia. Istotniejsze jest jednak to, że takie osoby w otoczeniu prezesa na pewno są. Nie można mówić, że to nie jest poważne obciążenie wizerunkowe PiS. Ja uważam na podstawie analizy wielu dokumentów, że każda współpraca, nawet ta pozornie nieobciążająca, była istotna dla aparatu represji. Oni nie posługiwali się tylko kijem, ale mieli dobre zaplecze psychologiczne. Oni analizowali możliwości wykorzystania informacji. Dla normalnego człowieka były to informacje mało istotne, ale dla nich nie. O tym świadczyło zadaniowanie tego współpracownika i zadaniowanie innych współpracowników na podstawie informacji przekazywanych choćby przez TW Ryszarda.

 

Jak na politykę wpłyną nowe inicjatywy? Wczoraj pojawiła się inicjatywa Roberta Gwiazdowskiego Polska Fair Play. Ekonomista, ekspert Instytutu im. Adama Smitha zapowiadał, że wejdzie do polityki i to zrobił. Jego zapleczem mają być Bezpartyjni Samorządowcy i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców Lewiatan. Wcześniej pojawiła się Wiosna Roberta Biedronia.

- To dwie rzeczy. Fair Play... Profesor Gwiazdowski jest osobą, do której jest nam blisko. Chodzi o poglądy gospodarcze. Do Bezpartyjnych też. Nie wykluczamy współpracy. To taki ruch obywatelski, który ma sens. On się odniesie do środowisk społecznych, do których Kukiz’15 nie dociera. Cieszyłoby nas jakby była współpraca z ruchem profesora Gwiazdowskiego.

 

To taka nowa odsłona inicjatywy Ryszarda Petru? Technokratyczny i ukierunkowany na gospodarkę pomysł.

- Nie porównujmy profesora Gwiazdowskiego do Ryszarda Petru.

 

Chodzi mi o samą ideę.

- Dość odległe jest pokrewieństwo między Petru i Gwiazdowskim. To nie jest nawet siódma woda po kisielu.

 

Czyli wy nie wykluczacie współpracy z inicjatywą Gwiazdowskiego?

- Ja nie. Powinniśmy współpracować. To jest nam bliskie środowisko. Mamy pokrywające się poglądy na kwotę wolną od podatku, uobywatelnienie ludzi. To nasza wspólna ścieżka.

 

Z Wiosną Roberta Biedronia dzieli was jednak przepaść, szczególnie ideologiczna?

- Nie tylko ideologiczna. To wydmuszka.

 

Ta wydmuszka rośnie w sondażach.

- Nie rośnie. Teraz się ustabilizowała i spada. Biedroń odkrył swoje oblicze. To nie jest człowiek świeży. On był w SLD, Ruchu Palikota. Pamiętajmy o jego międzynarodowych konotacjach. Był on zaangażowany w ruch progresywnych włodarzy miast. To było wspierane przez Fundację Eberta, odwołującej się do mrocznej historii. Ebert, pierwszy prezydent Republiki Weimarskiej to był polakożerca. To ciekawa fundacja. Ma swoje ekspozytury na całym świecie. Nawet w krajach szokujących – Wietnam, Rwanda. Tam nie pomaga charytatywnie, ale szerzy poglądy lewackie. Ta fundacja przez lata wspierała ruch progresywnych samorządowców. W Wadowicach logo tej fundacji było w tle spotkania byłego burmistrza Klinowskiego z Biedroniem.

 

Skoro jest wam tak daleko do Wiosny to jak wytłumaczyć fakt, że kiedy Biedroniowi rośnie, Kukizowi w sondażach spada.

- Nie, to nie jest tak. My mamy stały elektorat.

 

Nawet Jarosław Kaczyński ostrzega, że jeśli Paweł Kukiz chce przetrwać, musi ruszyć do ofensywy.

- Troska Jarosława Kaczyńskiego jest fałszywa. Jakby jemu zależało na ruchu Kukiz’15, a powinno ze względu na nasz program….

 

Możecie być potencjalnym koalicjantem.

- Tak daleko bym nie sięgał. PiS odwołuje się jednak do naszych haseł, na przykład powołania sędziów pokoju czy podniesienia kwoty wolnej od podatku. Już teraz się o wielu rzeczach oficjalnie mówi.

 

Ostatnio Paweł Kukiz wspomniał w Polsat News, że jest w trakcie rozmów z ministrem sprawiedliwości i prezydentem ws. waszych inicjatyw.

- To dobry kierunek. Trzeba szukać wsparcia. Powinien być efekt. Dla nas Wiosna nie stanowi zagrożenia. Może minimalne. W każdej takiej inicjatywie jest środowisko buntu, które się przylepia…

 

Ten bunt, który kiedyś się przykleił do Kukiza, teraz się przykleja do Biedronia?

-  Tak, ale to niewielki odsetek ludzi. My mamy stały elektorat. Widać to w sondażach. Tym się nie martwimy. Martwić się musi PiS. Lewicowy program socjalny Wiosny jest bardziej lewicowy niż PiS. Jest bardziej rozdawniczy. Oni mogą im uszczknąć. Część elektoratu PiS jest daleko światopoglądowo od PiS, ale jest on zachęcony koncesjami socjalnymi.


Jeszcze konferencja bliskowschodnia w Warszawie. To wydarzenie jest nawet nazywane konferencją antyirańską. Nie ma reprezentanta Iranu, nie ma nikogo z Rosji. Dobrze, że takie wydarzenie się odbywa?

- Mam duży dystans do tego. Polska nie jest podmiotem relacji międzynarodowej, ale przedmiotem.

 

PO mówi, że jesteśmy podwykonawcami – dajemy miejsce i catering.

- PO wiele razy podobnie była takim kelnerem w relacjach z Niemcami. Stanowisko PO nie dziwi. Nie różni się to od działania PiS. To mnie martwi. Polska nie wypracowała sobie do tej pory jasnej polityki zagranicznej. Rozumiem, że musimy się do kogoś przykleić. Dobrze, żeby to było USA, nie Rosja. Jednak trzeba to robić w sposób podmiotowy. Tak nie jest. Teraz jesteśmy narzędziem polityki zagranicznej USA.

 

Od kilku dni jest gorąca dyskusja w Krakowie. Szykuje nam się podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej, a także duże podwyżki opłat za parkowanie w mieście. Protestują parlamentarzyści, mieszkańcy... 

- Przede wszystkim protestuje Kukiz’15, który od miesięcy na sesjach Rady Miasta zwracał uwagę, że polityka komunikacyjna miasta jest fatalna. Dopiero teraz reagują parlamentarzyści z opozycji. Fatalnie to o nich świadczy. Oni powinni być rozeznani w sytuacji.

 

Pan dojeżdża do pracy spoza Krakowa samochodem. Czy taka podwyżka - osiem złotych za godzinę parkowania zamiast dotychczasowych trzech - sprawi, że łatwiej będzie w mieście znaleźć miejsce? Będzie pan skłonny przenieść się na komunikację miejską? 

- Podwyżka jest drastyczna i przede wszystkim dotknie mieszkańców Krakowa, mniej osoby dojeżdżające. Osoby dojeżdżające do pracy centrum albo mają abonamenty parkingowe, albo na tyle zarabiają, że taka drastyczna podwyżka nie zmieni ich nastawienia.  Fatalnie jest zarządzana komunikacja w Krakowie. Trzeba wzmocnić komunikację publiczną. Powinny być środki nie tylko na jej rozbudowę, ale także na niepodnoszenie cen biletów.