Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Goście RK oceniają wprowadzanie budżetu obywatelskiego w Krakowie

"Jakbyśmy dokładnie popatrzyli to zobaczymy czego władza nie dostrzega. Jest wiele projektów mówiących o potrzebie zieleni. To interesujące. Jest dużo projektów podpisanych przez kluby sportowe, którym brakuje sprzętu. To słuszne. Jak zachęcą innych to mogą wygrać." - oceniała na antenie Radia Kraków radna PO, Małgorzata Jantos.

Zapis rozmowy Adama Piśko z radną PO, Małgorzatą Jantos i Przemysławem Dziewitkiem z Pracowni Obywatelskiej.

Adam Piśko: Krakowianie zdecydowali na co chcą wydać pieniądze w ramach budżetu obywatelskiego. Są pomysły na łączną kwotę 78 milionów złotych, ale do wydania jest tylko 4,5 miliona. Ta różnica między oczekiwaniami a możliwościami nie jest symptomatyczna?

Małgorzata Jantos: To jest sytuacja normalna. Ludzie więcej oczekują niż dostaną. Jestem matką i znam to. Po pierwsze chciałam wyrazić głębokie zadowolenie, że tak wiele projektów spłynęło. Był taki moment, gdzie się denerwowaliśmy. Fajnie się stało, że jest tyle projektów. To punkt A. Punkt B to jest to, że miasto dobrze się nie pokazało. W Dąbrowie Górniczej jest 40 milionów. My daliśmy ochłap. Ja za tym chodziłam, ale prezydent się zdecydował na wydanie tej smutnej kwoty.

A.P: Z drugiej strony pamiętam spotkanie jak pan nas przekonywał, gdy było zaledwie 200 projektów, żebyśmy byli spokojni, bo krakowianie wszystko zostawiają na ostatni moment.

Przemysław Dziewitek: Nie wiem czy tylko krakowianie. Oni mają coś innego. Ja jestem w Krakowie od 10 lat i obserwuję. Wszystkie działania w Krakowie, teraz pracujemy nad inkubatorem dla przedsiębiorców, który ma mieć na początek też tylko 100 metrów, niosą ze sobą oczekiwania, że trzeba zobaczyć najpierw jak to zadziała. Jest strasznie dużo ostrożności a o to się martwiliśmy. Jak ludzie widzą ile jest na cały budżet i na dzielnice, jak widzą ile inicjatyw zaczyna pączkować to się zastanawiają czy opłaca się pisać projekt. Teraz najważniejsze przed nimi. Trzeba wypromować projekty.

A.P: Jak państwo oceniają te projekty?

M.J: Są różne. Niektóre są zabawne, ale są też ważne sprawy. Dla mnie to istotne. Jakbyśmy dokładnie popatrzyli to zobaczymy czego władza nie dostrzega. Jest wiele projektów mówiących o potrzebie zieleni. To interesujące. Jest dużo projektów podpisanych przez kluby sportowe, którym brakuje sprzętu. To słuszne. Jak zachęcą innych to mogą wygrać. Jak mówiliśmy to sprawa reklamy.

P.Dz: Wiele projektów złożyli sami radni. My o tym już mówiliśmy i mnie to wkurzyło. Radni mają pieniądze do dyspozycji, mogą dyskutować z mieszkańcami i mają prawo do składania projektów, ale to narzędzie przeznaczyliśmy dla tych, którzy nie mają na co dzień takiej okazji. Wiele projektów zostało też odrzuconych. Z analizy wynika, że projekty zostały przeczesane.

A.P: 194 wnioski zostały odrzucone. Dlaczego?

M.J: Zastanawialiśmy się nad tym. Moja teza jest taka, że urzędnicy bali się wszystkich projektów i woleli dmuchać. Dopiero później będzie rozmach i będą realizowane te dobre. Nie tylko urzędnik ma o tym decydować. Miasto funkcjonuje dzięki podatkom ludzi. My mamy mówić czego chcemy. Urzędnik nie wie lepiej.

P.Dz: Czekając na wyniki, zastanawialiśmy się jak będzie z brakiem debaty wśród mieszkańców i władzy o strategii miasta. Po tych projektach widać, że mieszkańcy chcą, żeby miasto było dla pieszych i rowerzystów a nie dla samochodów. Takie powody odrzucenia widzimy w opiniach ZIKiT-u. To nie było jednak dyskutowane. Jakby mieszkańcy wiedzieli, że Kraków jest dla samochodów to by nie byli zdziwieni, że niektóre projekty odpadają. Nie zatrzymamy budżetu, ale musi być debata o tym jak miasto ma wyglądać, żeby mieszkańcy wiedzieli, że ich projekty mają się wpisać w pewną strategię.

M.J: To ciekawe. Pan mi przypomniał, że w paru miejscach były projekty pytające dlaczego ludzie mają wchodzić pod jezdnię. Może relacja powinna być odwrócona. To relacje dla nas odkrywcze. To ma być głos człowieka i ich trzeba słuchać. To sprawa zieleni. To się pojawia nagminnie.

P.Dz: A jednocześnie architekt krajobrazu odpowiada negatywnie na te wnioski mówiąc, że gdzieś jest wystarczająco dużo zieleni. Odwracamy sytuacje. Mówiliśmy, że budżet ma korzystać z wiedzy mieszkańców.

A.P: Co dalej? Jak będziemy decydować, które z projektów wejdą w życie?

M.J: Bez współpracy z mediami sobie nie damy rady. Termin głosowania jest od 27 września do 5 października. Mogą głosować ludzie, którzy mają co najmniej 16 lat. Są różne sposoby. Można głosować w internecie, można osobiście w lokalach wyborczych w dzielnicach. Polak potrafi i to będzie tak głosowane, że się wpisuje PESEL. Jak ktoś będzie chciał kilka razy głosować to system go wyrzuci. Trzeba głosować raz.

A.P: Kiedy wyniki?

M.J: Po 5 października. Wtedy się okaże co się stało.

A.P: Co z projektami, które odpadną? Miasto je weźmie i wpisze w przyszłym roku w budżet? Powrócą w przyszłym roku w ramach budżetu partycypacyjnego czy jeszcze raz będziemy składać wnioski?

P.Dz: Mogę podejrzewać, że skorzystają z tej listy radni dzielnic, którzy aktywnie do tego podejdą. Nie będą się zniechęcać też te grupy i będą składali to w kolejnych latach. To rzeczy przyszłościowe.

M.J: Trudno mówić, że my obiecujemy, że w przyszłym roku będzie 30 milionów, ale możemy o to pytać kandydatów.

P.Dz: To musi być podstawowe pytanie do kandydatów na radnych i prezydenta.


Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię