Wywiadu z Charlesem Aznavourem można było posłuchać w audycji "Piosenki i inne piękne dźwięki. Program Wacława Nowotarskiego w każdą niedzielę o 13.00.

 

Czy muzyka jest największą miłością Pana życia?

Jestem przede wszystkim autorem. Lubię pisać słowa, historię. Kompozytorem zostałem później. Wcześniej zawsze miałem kompozytorów. Pierre Roche, Gilbert Beacud, mój szwagier Georges Garvarentz... A potem nie udało mi się już znaleźć ludzi, którzy dawaliby mi to, czego chcę. Zacząłem komponować. Zdałem sobie sprawę, że teksty mają rytm i kolor. A rytm niesie w sobie muzykę. Nie trzeba być kompozytorem, aby być melodystą.

Czy w piosence tekst jest dla Pana równie ważny jak muzyka?

Przede wszystkim lubię pisać teksty. Jestem zakochany w języku francuskim, ale i bardzo lubię języki obce. Kiedy zaczynałem, wiedziałem bardzo niewiele. Wychowywałem się na ulicy. Nauka niespecjalnie mnie zajmowała. Zakończyłem edukację mając 10,5 roku. Potem uświadomiłem sobie, że mam luki, co jest normalne w tym wieku. Musiałem wiele się nauczyć, aby poczuć się swobodniej i pewniej wobec ludzi, którzy mają dużą wiedzę.

 Na czym polega wyjątkowość, fenomen piosenki francuskiej?

Nawet jeżeli autor nie jet człowiekiem specjalnie wyedukowanym, to jednak dysponuje pięknym słownictwem francuskim, dobrze zna ten język. Dzięki temu jego teksty stają się bogatsze: nie przez historię, ale przez słowa. To znaczy, że nie powtarzam w jednej piosence 10 razy tych samych rzeczy. Staram się znaleźć synonimy, by zróżnicować to, o czym mówię. I nadać piosence inny wymiar. Tak się dzieje w przypadku niektórych piosenek... Jestem w stanie pisać piosenki proste, ale mniej mnie to bawi. Lubię pisać piosenki trudne.

Piosenka to tylko pozornie bardzo zamknięta, prosta forma muzyczna.

Nie ma pan takiego wrażenia, kiedy słyszy pan jakąś piosenkę. Wydaje się prosta, a jest bardzo trudna. Przede wszystkim jest rozciągnięta - jak młodość. Największe z nich zawładnęły ładnymi nutami, nie tonami. A ja nie śpiewam nut. Śpiewam całość. Mam dziwny głos.

Czy zgadza się Pan z faktem, że dzisiejsza muzyka straciła na znaczeniu w stosunku do tego, czym była, powiedzmy, pół wieku temu?

Dzisiaj muzyka sprowadza się do rytmu. Zabawiamy publiczność rytmem, ale nazajutrz okaże się, że nic z niej zostało. Nie znajdziemy 70-latka, który powie "zaśpiewałem mojej żonie taką i taką piosenkę". Nie możemy powiedzieć, że rytmiczność jest nieprzyjemna, jest zgodne z tym, czego młodzi ludzie chcą słuchać. Widzimy też powrót do starych piosenek. To pozytywne zjawisko. To, że dochodzi do mariażu wszystkich form muzycznych, a nie forsowania jednego rodzaju muzyki przeciwko innym.

Czy wie Pan o tym, że jeden z najważniejszych artystów hiphopowych, Dr Dre, użył fragmentu Pana piosenki w jednym ze swoich utworów?

Tak. To często zdarza się w Stanach Zjednoczonych. To moja piosenka i coś do niej dodają. Ale są mili. Płacą.

Czy zdarzają się Panu muzyczne sny?

Nie. Śnią mi się teksty. Nigdy muzyka.

Nie wszyscy pamiętają, że już w latach 50. poruszał Pan w swoich piosenkach tematy powszechnie uznawane za tabu...

Najtrudniejsze było to, że miałem odwagę przełamywać tabu. Nie lubię rzeczy zabronionych. Nie piszę nic wulgarnego, ale często używam słów, które są rubaszne, a nie wulgarne. I takich wolę ludzi. Rubasznych.

Wyprzedził Pan w tych sprawach resztę muzycznego świata o całe dziesięciolecia...

Następna osoba, która powróciła z tym samym tematem zrobiła to 30 lat później - Renaud. Zresztą on też posłużył się w tym celu piosenką, innym brakowało odwagi. Kiedy ja napisałem "Apres L'amour", a było to 50 lat temu,  piosenka znalazła się w radiu na indeksie. Śpiewałem zatem zakazane piosenki. I publiczność przychodziła słuchać zakazanych piosenek w teatrze. Pomału Francuzi, mówię tu np. o ministrach, przyzwyczaili się do tego. Potem nie znalazłem się na żadnej zakazanej liście. Zakazy dotyczyły innych,ale nie mnie. Wiadomo, że ja idę bardzo daleko. Piszę piosenki, w których opisuję zdarzenia, do jakich dochodzi każdego dnia. Np. mówię o cellulicie lub prostacie. W piosenkach mówię naprawdę o wszystkim. Nie ma żadnego powodu, aby takie tematy pojawiały się w książce, filmie czy rzeźbie, a w piosence miałaby istnieć cenzura? To nie jest normalne.

Autorska piosenka, nawet we Francji, powoli odchodzi w niepamięć. Nie widać następców nawet największych klasyków...

Tak, nie ma ich zbyt wiele. Było ich dużo. Poetycka epoka w piosence francuskiej to Charles Trenet, który wniósł wiele poezji do piosenki i wiele nas nauczył. Potem Brassens, Brel i jeszcze jeden pochodzenia libańskiego. Potem Moustaki. Wszyscy mieli piękne teksty. Ostatni z tej serii był Serge Lama. Potem jeszcze pojawiło się dwóch czy trzech, którzy wpisali się w ten nurt - mówię oczywiście o tekście - Souchon i Cabrel. Oni właśnie dołączyli do tego grona. A teraz pojawili się młodzie ludzie, którzy próbują wrócić do autentycznych tekstów. To pozytywne. Jestem przekonany, że na tym się nie skończy. Nie można wciąż naśladować Amerykanów. Nie można być artystą Coca-Coli. Francja ma pewną specyfikę, którą powinniśmy chronić. Też mamy wielkich pisarzy jak Rosja, swoich wielkich autorów - jesteśmy ich dziećmi.

Uważa Pan, że obraz Edith Piaf przedstawiony w znanym filmie biograficznym jest nieprawdziwy. Prawda?

Tak. Film został nakręcony, aby zrobić coś dramatycznego. Piaf taka nie była. Miała dramatyczne życie, ale nie osobą dramatyczną. W filmie widzimy strzykawki. Mieszkałem w domu Edith Piaf przez 8 lat. Nigdy nie widziałem u niej strzykawki. Brała jakieś pigułki, ale nigdy się nie narkotyzowała. Było tak dobrze! Rozmawialiśmy o ważnych rzeczach. W filmie ona ani przez chwilę nie jest zabawna. A Piaf była osobą o dużym poczuciu humoru. Uwielbiała się śmiać!

Czy rzeczywiście Piaf pomogła Panu w początkach kariery?

Nie, nigdy mi nie pomogła. Zawsze miała jakieś swoje miłości i im pomagała. A ja byłem tylko jej przyjacielem. Pomoc? Pomogły mi 3 osoby: Chevalier, Charles Trenet i... Piaf. Jak? Analizowałem sposób, w jaki pracowali. Żyłem w ich otoczeniu i aż do końca byłem jednym z ich przyjaciół. Oni wnieśli w moje życie coś, co byłem gotów chętnie przyjąć, ale niczego mi nie podarowali. Piaf nie otworzyła przede mną żadnych drzwi, niczego mi też nie ułatwiła. Sam wykonywałem swoją pracę. Nawet teraz nie można sprawić, żebym zmienił swój pomysł.

Pana początki estradowe to nie Francja, a Ameryka.

Tak. Z Rochem. Byliśmy jak dwaj szaleńcy. Wyjechaliśmy do Ameryki, ot tak, po prostu. A potem okazało się, że nie umieramy z głodu. Pracujemy, zarabiamy na życie, podróżowaliśmy, śpiewaliśmy nasze piosenki byle gdzie i za byle jaką cenę.

Podobno gra Pan obecnie z pianistą, laureatem Konkursu Chopinowskiego w Polsce.

Obecnie mam pianistę.

Zdobył jedną z głównych nagród.

Tak. Wygrał. Poza tym nie wiem o tym nic więcej. Jest znakomitym pianistą. Mam pewne pasaże klasyczne, ale też zaaranżowałem jedną piosenkę tak, aby cały pasaż był dla niego. Aby było widać, jakim jest pianistą. A dzięki temu jestem w stanie nadać wielu piosenkom styl klasyczny.

Czy film to bardziej Pana hobby, mimo imponującego dorobku?

Tak, film to nie jest mój zawód. Grałem w paru filmach, bo zaczynałem jako aktor. Mój zawód to piosenka. Proponowano mi wiele filmów, ale się nie zgodziłem, nie akceptowałem ich. Nie będę tracił 3 miesięcy na grę w filmie. Przez 3 miesiące mogę zrobić mnóstwo rzeczy. Mogę napisać dziesięć piosenek, zaśpiewać w 20 krajach. Filmy lubię, ale nie za bardzo. Nigdy nie stawiałem na kino, stawiałem na piosenkę. Kinem zajmowałem się, gdy byłem wolny. Ale pomijając kwestię mojej swobody, nigdy nie zerwałbym umowy, aby nakręcić film. Wie pan, wszyscy aktorzy chcą śpiewać, a wszyscy piosenkarze chcą grać w filmach. Ja miałem szczęście, że mogłem robić i jedno, i drugie.

Pana piosenki to specyficzny rodzaj literatury czy poezji?

Tak, dlatego że są napisane jak sztuka teatralna. Jestem pisarzem piosenek. Każde słowo ma swoją wagę i kolor. To bardzo ważne. Waga słowa jest bardzo ważna. Czasem jak chce się zrobić wrażenie na publiczności, trzeba wybierać np. z 4 słów. Zaczynam od tego, co właściwe. Piszę w taki sposób, w jaki prowadzi się badania. Dla jednego słowa mogę zajmować się jedną piosenką przez cały miesiąc. Będę się zajmował tym dopóty, dopóki nie znajdę tego właściwego określenia.

Czy piosenka może zmieniać otaczającą nas rzeczywistość?

Nie. Może to coś pomóc w życiu, ale nie na gruncie politycznym. Wierzę w słowa np. w "What makes a man". W danym momencie wpisywało się w potrzeby chwili: sióstr, przyjaciół kobiet. Mówię tu o stanowisku bliższej wspólnoty.

Nie mogę przestać wpatrywać się w Pana wspaniałe skarpetki z trupią czaszką.

Tak, mam swoją własną modę. Widzi pan, to do tego pasuje. Gdybym założył t-shirt, choć teraz go nie potrzebuje, bo jest zimno, to włożyłbym go w takim kolorze.

Jak wspomina Pan wizyty w Polsce?

Przyjeżdżałem przede wszystkim do Gdańska i Warszawy. Było to w epoce komunistycznej. Chciałem też pojechać kiedyś do Krakowa innych miast, ale nigdy to się nie stało. Kiedy wyjeżdżam do jakieś kraju, lubię pojechać wszędzie. Amerykę przejechałem wzdłuż i wszerz, tak samo Francję, Włochy. Z Belgią nie było problemu, jest nieduża, ale Kanadę też przejechałem całą. Bardzo dużo podróżowałem po Ameryce Łacińskiej. Lubię zwiedzać wszystkie kraje, ale śpiewać tylko w niektórych. Czasem jadę gdzieś śpiewać, tylko dlatego, że mam ochotę odwiedzić ten kraj. Jestem skłonny do poświęceń.

Podobno ma Pan plany związane ze zwiedzaniem Polski.

Tak, chcę pojechać do Krakowa. Nigdy tam nie byłem. A mówiono mi, że to piękne miasto. A ja lubię piękne miasta.

Spędza Pan wciąż w podróży większość czasu...

Lubię podróżować, spotykać ludzi, którzy mówią innym językiem niż ja. Lubię komunikować się z publicznością, bo nie mogę powiedzieć z ludem. Oczywiście od ludu do publiczności już niedaleko, ale nie mogę mówić o ludziach tak jak w polityce.

Czy podróże po świecie powodują, że widzi i odbiera go Pan inaczej?

Oglądanie wzbogaca. Przede wszystkim wszędzie widzę biedę, trudności, z jakimi borykają się ludzie. A gdy wracam, opowiadam o tym. Napisałem wiele piosenek, których tematem była droga. Ostatnio napisałem piosenkę o Holocauście. Wcześniej nie wiedziałem, jak o tym pisać do momentu, gdy trafiłem na zdanie: "zwierzę nie zrobi drugiemu zwierzęciu tego, co jeden człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi". Dla mnie to było ważne. Piosenka jest sposobem poszukiwania. Nie piszę po to, by pisać, a po to by zgłębiać jakiś temat, szokować, gwałcić publiczność. Pokazywać jej, że robimy coś złego i coś dobrego.

Jak postrzega Pan teraźniejszość francuskiej piosenki?

Nie znalazłem jeszcze niczego nadzwyczajnego. Mają otwarte drzwi, które mogą ich doprowadzić do sukcesu. Ale w środku jest pusto. Miłe, taneczne. Przeznaczone dla młodych ludzi, dedykowane młodości. Czy te piosenki mają szansę przetrwać dłużej niż młodość? Nie sądzę. Ale przecież widzieliśmy już takich ludzi - Charles Trenet. Dziś jego piosenki dalej się podobają. Nie był tylko kimś ze swojej epoki. Był wieczny.