O wysmakowanym kinie Urszuli Antoniak rozmawialiśmy w piątek o godz. 18.30 w „Kinowyprawach”. Gościem Uli Wolak była reżyserka „Pomiędzy słowami”.

POSŁUCHAJ

 

W „Pomiędzy słowami” Antoniak niweluje intrygę, rezygnując z dialogów i unika konwencjonalnych chwytów montażowych. Jej film nie posiada ani wyraźnego początku, ani puenty, na pierwszy plan wysuwają się tym razem milczący mężczyźni (redukcji ulega też język ciała), a dzięki długim, statycznym ujęciom widz kontempluje rzeczywistość, rozkoszując się pięknie rozciągniętymi w czasie momentami trwania. A pod historią spotkania syna z ojcem kryje się natomiast głębsza opowieść o odkrywaniu własnej tożsamości.

Antoniak, jak w każdym swoim filmie, przedstawia w „Pomiędzy słowami” wędrówkę głównego bohaterów – bez konkretnie sprecyzowanego celu i dostrzegalnego na horyzoncie końca. Filmując jego egzystencjalną przechadzkę, reżyserka akcentuje chłodnym okiem kamery otaczającą go pustą przestrzeń, odczuwaną samotność i monotonię. Pojawienie się ojca w życiu Michała zmienia niewiele. Wytrąca go jednak na chwilę z bezpiecznej strefy komfortu i iluzji, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Polak, który zrobił karierę w Berlinie nigdy bowiem nie będzie Niemcem i na zawsze pozostanie, choćby nie wiem jak się starał, imigrantem, co w kinie Urszuli Antoniak jest synonimem wyobcowania – doświadczeniem bliskim samej reżyserce, która w wieku 21 lat wyemigrowała do Holandii.


 

 

 

 

Urszula Wolak