PIĄTKOWA REKOMENDACJA FILMOWA
 

„Druga strona muru”

Reż. Christian Schwochow

Prod. Niemcy 2013

„Druga strona muru” stała się jednym z festiwalowych hitów ubiegłego sezonu, a to głównie za sprawą rewelacyjnej kreacji Jördis Triebel, znanej z ekranów naszych kin choćby z ekscentrycznej „Fryzjerki” Doris Dörrie czy przejmującej „Kobiety w Berlinie”, głośnego filmu Maxa Färberböcka, do którego muzykę skomponował Zbigniew Preisner.

Rola w „Drugiej stronie muru” to bez wątpienia jej największe osiągnięcie aktorskie, co potwierdzają festiwalowe laury przyznane jej w Montrealu i Seattle oraz nagroda Niemieckiej Akademii Filmowej za najlepszą kreację kobiecą roku 2013. Przyznać trzeba, że film Christiana Schwochowa w ogóle odznacza się solidną obsadą. Ciekawe postaci stworzyli również Alexander Scheer (w roli uciekiniera z NRD posądzonego o współpracę ze Stasi) oraz czarnoskóry Jacky Ido (agent amerykańskich służb specjalnych), a także – znana z „Nightwatching” Petera Greenawaya czy niezbyt udanej komedii romantycznej Mariusza Malca „Jeszcze raz” – Anja Antonowicz oraz Ryszard Ronczewski jako jej filmowy ojciec.

Akcja opowieści Schwochowa (scenariusz, zainspirowany powieścią „Lagerfeuer” Julii Franck, napisała jego żona Heidi) rozgrywa się w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku w podzielonym na dwie części Berlinie. Bohaterce tej historii, trzydziestoparoletniej Nelly, oraz jej synowi Aleksiejowi udaje się przedostać ze Wschodniego do Zachodniego Berlina. Trzy lata wcześniej w niewyjaśnionych okolicznościach zginął (lub zaginął, jak sugerują niektórzy) ojciec chłopaka, partner Nelly. Jego brak spowodował drastyczne pogorszenie warunków życiowych kobiety, niegdyś dobrze zapowiadającej się chemiczki, zdegradowanej do pracownicy cmentarza. Teraz, po znalezieniu się w zachodnioberlińskim ośrodku dla uchodźców, oboje liczą na odmianę poziomu egzystencji. Chcą zapomnieć o przeszłości, zacząć wszystko na nowo. Ale by otrzymać kartę stałego pobytu w Niemczech Zachodnich, trzeba zdobyć dwanaście ważnych pieczątek, a to swoista „droga krzyżowa”. Trudno zapomnieć o upokarzającej przeszłości, gdy teraźniejszość przynosi nie mniejsze – i podobne swym charakterem – bolesne dolegliwości. Funkcjonariusze służb specjalnych – ci wschodni oraz ci zachodni – zdają się posługiwać podobnymi metodami. Taka już specyfika tej służby. Podobnie urzędnicy. Choć – oczywiście – wszędzie zdarzają się wyjątki. Gorzki, przejmujący film.

Jerzy Armata