Czy litery mogą być narodowe? Czym zajmowali się rzezacze puntonów? Co robi Solidaryca na węgierskich sztandarach? Jaki związek z Polską mają teksty na papierosach i ostrzegawcze napisy w izraelskich środkach komunikacji? W fascynujący świat typografii wprowadza nas opublikowana przez krakowskie wydawnictwo Karakter książka „Paneuropa, Kometa, Hel. Szkice z historii projektowania liter w Polsce”, autorstwa historyczki dizajnu Agaty Szydłowskiej i typografa Mariana Misiaka. „Systemy pisma są polityczne, a typografia jest tak samo bogatym źródłem wiedzy o kulturze jak gastronomia”, mówi motto książki. A ponieważ gastronomia to temat, który prawie zastąpił już dyskusje o pogodzie, pora sięgnąć  po typografię. Więcej nam powie o polityce, przemianach społecznych i wielkich konfliktach, niż bylibyśmy skłonni przypuszczać. Czy wiedzieli Państwo, że pierwsza na świecie czcionka cyrylicka powstała w Krakowie, zaledwie kilkadziesiąt lat po wynalazku Gutenberga? Czy słyszeli o specjalnym, przedwojennym kroju, stworzonym dla wydawnictw wojskowych, inspirowanym architekturą gotycką? Arcyciekawe są, prowadzone od 1923 roku przez Adama Półtawskiego, poszukiwania kroju narodowego. I wreszcie wyjaśnia się  zagadka nazwy wydawnictwa – Karakter to pierwsza czcionka przystosowana do druku w języku polskim. Powstała OCZYWIŚCIE w Krakowie, przy Gołębiej, notabene sto lat po pierwszym druku cyrylickim...

Nabiera rumieńców debata o narodowych wartościach, tematem debat medialnych są dziś narodowe media, zadajemy też pytania o narodową sztukę. Czy temat ma charakter historyczny, zamknięty na kartach historii sztuki? Zbiór wyśmienitych esejów krakowskiego historyka sztuki Andrzeja Szczerskiego „Cztery nowoczesności. Teksty o sztuce i architekturze polskiej XX wieku” oświetla problem z różnych, bardzo nieoczywistych perspektyw. To pasjonująca intelektualnie propozycja nowej interpretacji procesów modernizacyjnych. Zaczyna się, kanonicznie, od stylu zakopiańskiego, pierwszej tak kompletnej koncepcji stylu narodowego. Ale potem jest brawurowa „jazda bez trzymanki” - inspiracje językiem esperanto, modernistyczna architektura i awangardowa sztuka dwudziestolecia, błyskotliwe rozważania o monumentalnej, ale i przaśnej nierzadko architekturze hoteli i ośrodków wypoczynkowych w latach 70. Zdaniem autora, kultura polska XX wieku potrafiła w oryginalny sposób postrzegać nowoczesne hasła, unikając naśladownictwa i wtórności. Nie warto więc przeciwstawiać „polskość” „nowoczesności”, ale „nowoczesność” należy uznać za integralną część polskiego dziedzictwa. 

Co łączy Muzeum Wsi Opolskiej z Cricoteką, a szczecińską Filharmonię, ikonę współczesnej polskiej architektury z niewielką kapliczką Votum Aleksa w Tarnowie nad Wisłą? Wszystkie te obiekty znalazły się w tomie „Form Follows Freedom Architektura dla kultury w Polsce 2000+”. Opasłe tomiszcze ( to jedyny poważniejszy zarzut, wydawnictwa Międzynarodowego Centrum Kultury zawsze maja w sobie coś niepokojąco solennego) gromadzi realizacje architektoniczne XXI wieku, powstałe dla instytucji kultury. To niewątpliwie jeden ze skutków wstąpienia Polski do UE, efekt powszechnego wykorzystania unijnych dotacji. Jak się okazuje, największym beneficjentem nowych możliwości okazała się polska muzyka. Od 2000 roku zyskaliśmy kilkanaście nowych budynków filharmonii (niestety wciąż nie w Krakowie!) i kilkadziesiąt sal koncertowych, a także tak niezwykłe miejsce jak Europejskie Centrum Muzyki im. Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Pod względem architektonicznym największe pole dla wyobraźni stwarzają nowe budynki muzealne. Warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich, katowickie Muzeum Śląskie czy oczywiście krakowska Cricoteka, uważana za jedną z nowych architektonicznych ikon miasta. Tom ma wielu autorów, bardzo licznym fotografiom towarzyszą krótkie, opisowe teksty. A pod koniec noty o projektantach – wielu z nich urodziło się jeszcze w PRL-u, ale ich twórcza wyobraźnia ma swoje korzenie w zupełnie nowych czasach. Solenny dokument o tym, jak zmienia się świat wokół nas, materialnie, na naszych oczach. 

Jeśli Państwo lubią muzea polecam inną publikację MCK. Krakowska historyczka sztuki Katarzyna Jagodzińska opublikowała poszerzoną wersje swojej rozprawy doktorskiej „Czas muzeów w Europie Środkowej. Muzea i centra sztuki współczesnej (1989-2014)”. To bezcenne kompendium dla wszystkich fanów muzealnictwa, dla których wakacje bez nowych odkryć muzealnych to czas stracony. Odwiedzamy postindustrialne hale przetworzone na muzea, buszujemy po mało znanych prywatnych kolekcjach. Oglądamy wielkie centra i kameralne przestrzenie.
Autorka omawia muzealny boom po roku 1989, sytuując go w kontekście historii muzeów w regionie, społecznych interesów, oczekiwań i wielkich muzealnych dyskusji. –Muzea jako ikony, architektoniczne dzieła sztuki, które będą przyciągać turystów, a wśród mieszkańców miast budować poczucie dumy, to wyznacznik polskiej pogoni za muzeami. Konkursy architektoniczne i społeczne dyskusje na temat budowy muzeów zdominowało tu myślenie w kategoriach budynku-symbolu, który, niczym Muzeum Guggenheima w Bilbao, „wprowadzi” dane miasto na mapę świata – twierdzi Katarzyna Jagodzińska, która zagadnieniu muzealnych ikon poświęciła obszerny rozdział swojej książki. 

Tę książkę czyta się z mieszanymi uczuciami, od zachwytu po niedowierzanie i głęboki smutek. Dla mnie to jedna z najmocniejszych lektur końca roku. Krakowska historyczka sztuki Krystyna Czerni jest autorką świetnie przyjętej książki „Nietoperz w świątyni. Biografia Jerzego Nowosielskiego”. Tom zat. „Nowosielski w Małopolsce. Sztuka sakralna” to powrót badaczki do twórczości jednego z najważniejszych artystów drugiej połowy XX wieku. Czy rzeczywiście jednak dzieło Nowosielskiego jest tak postrzegane? Krystyna Czerni koncentruje się tym razem na mało znanej i bardzo słabo opracowanej twórczości sakralnej Nowosielskiego. Artysta Grupy Krakowskiej był wyznawcą i wybitnym znawcą prawosławia, prawdziwym erudytą, a jego liczne (do końca wciąż nie wiemy, ile ich było), realizacje w małopolskich świątyniach to przykład sztuki zakorzenionej w wielokulturowej tradycji dawnej Rzeczpospolitej. Co, jak się okazuje, bardzo często spotykało się z odrzuceniem i niezrozumieniem w najlepszym wypadku, a w wielu – przeniesieniem lub nawet likwidacją bezcennych malowideł. Polichromie Nowosielskiego poprawiali twórcy typu „pan Jan Niedojadło ze Szczepanowa, który podjął się odświeżyć całe malowidło, poprawiając rażące błędy” ( z kroniki parafialnej). Oczywiście znajdziemy też w książce miejsca, gdzie dzieło artysty jest szanowane i podziwiane tak, jak na to zasługuje. Ale nad opowieścią o sztuce sakralnej Nowosielskiego  unosi się duch utraty. Jej symbolicznym zakończeniem jest fotografia pustego wnętrza kaplicy w Fundacji św. Włodzimierza przy Kanoniczej...  

Dziś polecamy książki, lub... czasopisma. Wydawany przez Małopolski Instytut Kultury Autoportret, to zgodnie z podtytułem "pismo o dobrej przestrzeni". Jestem wielką fanką małej ekipy kwartalnika, małej, ale pełnej mocy. Dobre przestrzenie Autoportretu koncentrowały się dotąd m.in na pustkach, wojnach, handu czy zdrowiu. Niesamowitości, partcypacji, zmysłach, utopiach, starości. Najnowszy, jubileuszowy 50-ty numer poświęcony jest mitom modernizmu. Znowu ważny, wbrew pozorom bardzo współczesny temat! W kwartalniku przeczytać można m.in o relacjach władzy i architektury w krajach za żelazną kurtyną, o związkach Le Corbusiera z architekturą starożytnej Grecji, czy o tym, jak międzynarodowy język funkcjonalizmu stał się stylem narodowym w międzywojennej Czechosłowacji. 
Warto wiedzieć, że właśnie z redakcji kwartalnika "wypączkował" Instytut Architektury, który ma na koncie realizację Polskiego Pawilonu na Biennale Architektury w Wenecji w 2014 roku ( pokaz instalacji "Figury niemożliwe" do połowy stycznia oglądać można na wystawie w Muzeum Mocak). 
Instytut Architektury to także małe, ale prężne wydawnictwo. Wśród nowości: świetna monografia krakowskiego architekta Wacława Nowakowskiego pióra Marty Karpińskiej, oraz "Myśląca dłoń. Egzystencjalna i ucieleśniona mądrość w architekturze" Juhaniego Pallasmy. Wybitny fiński architekt wraca tu do kwestii, które poruszał we wcześniejszych "Oczach skóry", czyli związku zmysłów wzroku i dotyku oraz ich udziału w ludzkim doświadczeniu przestrzeni i jej zamieszkiwaniu. A w zapowiedziach monografia Witolda Cęckiewicza, ucznia szyszko-Bohusza i twórcy hotelu Cracovia. 

Tylko w dobrych księgarniach!