I taki sceniczny utwór, operetkę „Maria de Buenos Aires” można właśnie oglądać na platformie www.arte.tv w zakładce koncerty. Warto! Zwłaszcza, że spektakl ma polskie tłumaczenie.

Choć „Maria de Buenos Aires” Astora Piazzolli została przygotowana i wystawiona na deskach Narodowej Opery Reńskiej w Strasburgu to za jej produkcją stoi międzynarodowy, głównie argentyński, zespół artystyczny. Kierownictwo muzyczne objął Nicolas Agullo zaś instrumentalne partie solowe realizują: Federico Sanz (skrzypce) i  Carmela Delgado (bandoneon). Solistom partneruje paryska orkiestra La Grossa.  Za inscenizację i choreografię odpowiada Matias Tripodi. Na scenie występuje Balet Narodowej Opery Reńskiej w Strausbourgu oraz dwoje śpiewaków: Ana Karina Rossi,  pieśniarka pochodząca z Montevideo, słynąca z wykonywania tanga, Stefan Sbonnik, młody tenor oraz  narrator: Alejandro Guyot.
Autorem libretta jest Horacio Ferrer, urugwajski dziennikarz i poeta. Historia Marii, choć typowa, to jednak porusza. Pochodząca z prowincji dziewczyna decyduje się przenieść do Buenos Aires, gdzie oszołomiona miastem, jego pięknem i możliwościami nie potrafi ustrzec się przed niebezpieczeństwami. Zostaje prostytutką. Po śmierci jej duch błądzi po Buenos Aires do czasu aż… Ale nie będę zdradzać zakończenia. Można tę opowieść potraktować dosłownie lub symbolicznie, podobnie jak kompozytor który tłumaczył, że tytułowa Maria jest dla niego uosobieniem Buenos Aires,  miasta uwodzicielskiego, pełnego słońca, ale i ciemności.
Spektakl ze Strasburga jest piękny czysty, utrzymany w dwóch kolorach: czerni i bieli. Mamy też dwie Marie: białą i czarną. Ciekawa choreografia została oparta na tańcu współczesnym. Ale największą siłą tego przedstawienia jest muzyka. Bo ta operetka, to nic innego jak opowieść złożona z tang. To muzyka, która dotyka silnych emocji: miłości i nienawiści, siły i słabości, zazdrości, nienawiści i bólu.
 „Maria de Buenos Aires” Astora Piazzolli miała premierę w 1968 roku w Argentynie. W latach 80. utwór został przez kompozytora ponownie opracowany. Polska premiera operetki odbyła się w 2009 roku podczas 19. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta w Poznaniu. A niebawem – 18 stycznia 2020 roku -  spektakl będzie miał premierę w Warszawskiej Operze Kameralnej. Reżyseruje Michał Znaniecki a za scenografię odpowiada Luigi Scoglio  (kierownictwo muzyczne Hadrian Tabęcki, choreografia Inga Pilchowska, wykonanie muzyczne zespół Tango Attack i bandeonista Pablo Mainetti).
Z operetką Piazzolli mierzyli się także wybitni skrzypkowie i mistrzowie bandoneonu. W zeszłym roku  wydany został dwupłytowy album Warner Music Group z interpretacją Gidona Kremera wraz z zespołem Kremerata Musica. Dla wielu jest to przykład doskonałej interpretacji tego dzieła, bardzo romantycznej, ale i bardzo współczesnej.
Astor Piazzolla wprowadził tango – taniec tak charakterystyczny dla Ameryki Południowej, a znany w Europie głównie w kiczowatych, dancingowych wersjach – na estrady koncertowe świata, zachowując konwencję tradycyjnego tanga w całkiem nowej formie. Wydobył z tanga niepowtarzalny nastrój, smutku, zadumy, tęsknoty. Bo przecież jak mówią mieszkańcy Buenos Aires tango jest: „un triste pensamiento que se baila”, czyli smutną myślą, którą się tańczy. Ale u Astora Piazzolli jest smutną myślą, którą się gra i śpiewa.
Trzeba pamiętać, że początki Astora Piazzolli związane były z tangiem tradycyjnym. Karierę jako bandoneonista rozpoczął w orkiestrze tanecznej Anibala Troilo. Gra w tym zespole utwierdziła go w przekonaniu, że należy przede wszystkim "wydobyć" tango i bandoneon z klubów tanecznych. Zamiar ten zaczął realizować już w Paryżu, gdzie na początku lat 50. przebywał na stypendium kompozytorskim u słynnej nauczycielki – Nadii Boulanger. To ona mu poradziła, żeby zajął się tangiem. Na sławę musiał długo czekać. Choć Europa i Ameryka uważała go za bożyszcze, w Argentynie, jego ojczyźnie, nazywano go niszczycielem tradycji tanga. Dziś kompozytor uważany jest za twórcę stylu tango nuevo.
W Polsce muzyka Piazzolli pojawiła się w latach 80. Przywieźli ją do Krakowa argentyńscy muzycy: gitarzyści, głównie Roberto Aussel i Jorge Morel a także znany bandoneonista Juan Jose Mosalini. To oni, podczas III Krakowskich Spotkań z Gitarą Klasyczną, w 1987 roku, po raz pierwszy wykonali przed polską publicznością słynny już dziś Koncert na bandoneon i gitarę.
Kiedy byłam w Paryżu, pod koniec lat 80., miasto tętniło utworami Piazzolli. Tylko w ciągu dwóch tygodni mogłam uczestniczyć w kilku koncertach, na których były wykonywane jego utwory, od wersji kameralnych, prezentowanych w paryskich klubach argentyńskich, po wersje sceniczne. Wtedy też było wystawiane przedstawienie operetki „Maria de Buenos Aires”, na które niestety nie udało mi się dostać. Ten żal pamiętam do dziś i może właśnie dlatego z tak wielkim sentymentem obejrzałam inscenizację ze Strasburga.
„María de Buenos Aires” to tangiem opowiedziana historia o zamordowanej prostytutce, która pojawia się na ulicach Buenos Aires, by ponownie przeżyć swoją śmierć. To historia o Marii, której sercem zawładnął rytm tanga i tkliwy ton bandoneonu.
Koniecznie trzeba zobaczyć!